Blogi »
Życie z Aniołkiem
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 22-11-2010 08:09
Weekend minął a z piątkowej kolacji wyszły nici:( Jak na złość mój mąż musiał zostać dłużej w pracy i zanim przyjechał, to niestety bylo już za późno, żeby się wybrać:( Szkoda, bo się nastawiałam, ale jak widziałam jaki jest zmęczony po całym tygodniu to w sumie cieszyłam się, że zostaliśmy w domu. Samo życie, co zrobić.
Sobota minęła nam na rozjazdach, pojechaliśmy do teściowej. Wieczorem mąż wybrał sie z kolegami z pracy do U7. Chyba pierwszy raz od 10 lat zrobił sobie wychodne. Generalnie jest typem domatora i ciężko go namówić na eskapady z kumplami. Tym razem się skusił i chyba mu sie podoboało - nawet zawiedziony był, że tak krótko.
Wczoraj?? Julka poszła do Wiktora na urodziny a my mmieliśmy 2 godziny dla siebie:) zaprosiłam więc mojego męża na kawę i ciacho:) Ale sobie pogadaliśmy, bardzo dużo nam dały te 2 godninki tylko razem:) Czułam się jak na randce:)
Potem basen - woda zimna była jak smok. Brrr...do teraz jak sobie pomyślę to mam ciarki. Niestety przez to, że szybko robi sie ciemno nie poszliśmy do Zosi:(. Tak mi jakoś pusto, że niedziela mineła bez odwiedzin u Zosi...koniecznie musze jechac w tygodniu.
To chyba tyle - a dzisiaj - pranie, sprzatanie, gotowanie...codzienny standard.
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku