Niesamowite rodzinne urodziny już za nami. I spełniło się moje marzenie. Dwie osoby, które kocham się pogodziły. Usiadły przy jednym stole...przy Michasiowym urodzinnowym stole. Nie udało się to w święta...ani tradycja ich nie pogodziła i wiara w Boga. Udało sie to czterolatkowi - którego obydwie kochaja. Michaś dostał prezenty urodzinowe i ja również dostałam swój:)
I niech ktoś powie, że miłość do dziecka nie działa cudów?:)
Intensywnie u nas w domu i gwarno:) Fajnie:) Pozdrawiam serdecznie wszystkich:)