Dostałam dziś telefon, że ktoś kogo znam zawodowo umiera... I nie mogę przestać o tym myśleć. Życie tej osoby nie rozpieszczało. Pod górkę miała. I wyrok. Rak. Chemii juz nie podają...
Nie potrfię tego zupełnie poukładać. Chciałabym być egoistyczną świnią i nie myśleć o tym. Ale to wraca. Jak mysleć o Świętach po takiej wiadomości? Nie potrafię na razie...