Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 159955 |
Nadesłane przez: exarol dnia 05-03-2015 09:48
Już jakiś czas temu pisałam Wam na FB, że Majsia zaczyna ząbkować. Jak na razie jeszcze nic nie widać, ale oznak ząbkowania mamy coraz więcej. Ponieważ zarówno mi jak i oczywiście mojemu dziecku ten proces coraz bardziej zaczyna przeszkadzać, postanowiłam dowiedzieć się więcej o tym co może nas potkać, oraz jak pomóc małej przejść ten czas w miarę bezboleśnie.
Zabrałam się za to trochę za późno, ale mam nadzieję, że chociaż na finiszu Majucha odczuje ulgę
Zacznę od objawów ząbkowania:
Pierwsze objawy ząbkowania możemy zauważyć u naszych maluchów już nawet w 3-4 miesiącu, co wcale nie znaczy, że ząbki pojawią się lada dzień, ten proces może potrwać kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy, ogólnie stomatolodzy są zgodni co do tego, że im później tym lepiej ( chodzi tu oczywiście o próchnicę). Wszystko zacznie się w okolicy 3 miesiąca, chociaż każde dziecko przechodzi ten proces indywidualnie. W tym czasie możemy zaobserwować, że maluch wkłada rączki do buzi, co przez wiele mam jest błędnie interpretowane jako oznaka głodu. Następnie możemy spodziewać się ogromnego ( i mam tu na myśli naprawdę obfite ) ślinienie, im będzie bliżej do końca, tym maluch będzie się bardziej ślinił ( polecam wówczas niewielkie, ale bardzo chłonne chusteczki na szyjkę dla malucha, ja swoje kupiłam w Tesco, na prawdę ułatwiają życie, a wygląda to mniej więcej tak http://www.ffmoda.com/pl/dla-dziecka/fplusf-baby-chlopcy/ba51311460/ ). Następnie jeśli uda Ci się zajrzeć maluchowi do buźki możesz zaobserwować, że dziąsła są bardziej czerwone, w tych miejscach, w których ząbek szykuje się do wyjścia, a przed samym wyrżnięciem ( co za okropne określenie ), możesz zauważyć białe kreseczki w miejscu gdzie za chwilę pojawi się pierwszy ząb. Dodatkowo możesz zaobserwować znaczną zmienność nastrojów u dziecka ( tak, może być gorzej niż u Ciebie w ciąży ), bobas, będzie grymasił, nie będzie spał w nocy, może stracić apetyt, a nawet dostać gorączki. Ponadto zaobserwowano, że u dzieci na końcówce procesu wychodzenia ząbka mogą pojawić się na twarzy wypieki.
Ja aktualnie mam przegląd wszystkich wyżej wspomnianych objawów z wyjątkiem gorączki, ale obawiam się, że jeszcze wszystko przed nami . Pamiętajcie drogie mamy, że objawy ząbkowania mogą pojawić się nagle i znikną w momencie gdy ten ząbek ( pierwszy, drugi, piąty) się pojawi. Dziecko może przechodzić ciężko jedynie pojawienie się pierwszego zęba, ale może cierpieć przy każdym, a zatem warto uzbroić się w cierpliwość i być wyrozumiałym gdy nasz bobas ma gorszy dzień. Przyjęło się, że mleczaki w komplecie powinny pojawić się do 3 roku życia malucha.
A jak możemy pomóc malcowi przejść przez ten ciężki okres?
Zacznę od metod niemedycznych. Warto zaopatrzyć się w gryzaki, smoczki i wszystko co w bezpieczny sposób dziecko może włożyć do buzi, aby ulżyć nabrzmiałym dziąsłom, oraz zminimalizować uczucie swędzenia ( słyszałam kiedyś aby mrozić dziecku gryzaki w zamrażarce, ale uważam, że schłodzenie w lodówce wystarczy, obawiam się, że zbyt mocno schłodzone mogłyby wywołać przeziębienie, albo zapalenie gardła u Majsi). Dostępne są również specjalne nakładki na palec, którymi możemy masować dziąsła malucha ( pamiętaj aby gryzaki czy właśnie takie nakładki myć kilka razy dziennie, aby przypadkiem nie nagromadziły się na nich bakterie, które mogą powodować pleśniawki). U nas świetnie sprawdza się również pomysł „sprzedany ” mi przez moją znajomą, palec okręcam pieluchę tetrową i tak „odziany” palec daje Majsi do gryzienia. Możemy również podawać maluchowi twarde owoce i warzywa do rączki aby jedząc je masowało sobie dziąsełka. Ulgę przyniesie również podawanie posiłków o temperaturze niższej niż zazwyczaj. Ogólnie dla ząbkującego bobasa wysoka temperatura to samo zło, a niska daje ukojenie, więc na chwilę warto zapomnieć o ciepłych herbatkach ( jeśli dzidzia nie chce spać z bólu można jej podać herbatkę z melisy na noc, która wyciszy dziecko i pozwoli mu na spokojny sen), a smoczki w butelkach zastąpić twardszymi, Wasz dzidziuś będzie Wam wdzięczny
Możemy również ukoić ból dziecka farmaceutykami. Na rynku dostępnych jet wiele maści łagodzących, my stosujemy Dentinox i wydaje mi się, że pomaga. Na ulotce znajdziemy informację, że nie należy stosować go częściej niż 3 razy dziennie, ale rozmawiałam z mamami starszych maluchów i każda mi powiedziała, że stosowała częściej i malcowi nic się nie stało ( ja na razie nie miałam potrzeby, aby aplikować Mai maść ponad zalecenie, więc się na ten temat nie wypowiem). W przypadku silnego rozdrażnienia i/lub gorączki można podać dziecku lek o działaniu przeciwbólowym, u nas od kilku miesięcy króluje Nurofen o smaku truskawkowym, mała pije go chętnie i widzę, że faktycznie po spożyciu leku Majucha czuje się lepiej a ząbki już jej aż tak bardzo nie przeszkadzają. Pamiętajmy jednak aby nie podawać dziecku leku o działaniu przeciwzapalnym zbyt często, a jedynie w skrajnych przypadkach, w tym przypadku należy również ściśle przestrzegać wytycznych producenta co do dawkowania, ponieważ przedawkowanie takiego leku może spowodować konsekwencje u malucha.
Dominika, polecała mi również jakiś lek homeopatyczny łagodzący ząbkowanie. Dominiko możesz przypomnieć nazwę?
Pamiętajcie również o tym, że bardzo ważne jest dbanie o ząbki malca, już od pierwszego dnia, od ich pokazania, jakkolwiek śmiesznie to może zabrzmieć, warto zawczasu zaopatrzyć się w myjącą ząbki nakładkę na palec, oraz specjalną pastę do zębów dla niemowlaków, aby uchronić dziecko przed tzw. próchnicą butelkową.
Ząbkowanie jest straszne zarówno dla dziecka, jak i dla mamy, dlatego mamusie, nie poddawajcie się i bądźcie wyrozumiałe dla Waszych dzieci. Pomyślcie tylko, że gdy Wasz bobas skończy 3 latka ten koszmar się skończy (na jakieś następne 2-3 lata, kiedy to mleczaki zaczną wypadać na rzecz zębów stałych )
Nadesłane przez: exarol dnia 05-03-2015 09:47
Zanim zmieszacie mnie z błotem za tak odważną hipotezę, proszę pamiętajcie, że ponad wszystko na świecie kocham moją córeczkę. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam ją za małą złośnicę i niemożliwą, ale kochaną wredotę
Do wyrażenia tych odważnych słów skłoniła mnie sytuacja z wczorajszego i dzisiejszego ranka. Moje dziecko postanowiło nauczyć się siadać, co mnie oczywiście strasznie cieszy, gorzej, że Majucha postanowiła uczyć się siadać o 6 rano i koniecznie potrzebuje do tego widowni ( czyt. Mamy). To skłoniło mnie do zastanowienia się nad charakterem mojej córki i doszłam do wniosku, że ponad wszystko na świecie mała lubi być w centrum zainteresowanie a jej malutkim, pierwszym hobby jest dokuczanie mamie ( aż się boję co będzie jak dorośnie)
Wszystko zaczęło się pół roku temu.
Majśka urodziła się w lipcu, jak dziś pamiętam pierwszy tydzień w domu już bez majowego taty, kiedy musiałam zacząć radzić sobie sama. Po kilku dniach obserwacji mojego dziecka udało mi się ustalić, że po posiłku około godziny 14 Maja idzie spać i śpi co najmniej godzinę. Pewnego dnia postanowiłam zaszaleć, a że było lato to zdecydowałam, że pomaluję paznokcie ( w myśl zasady, że mama też może być sexy ). Zabrałam się do rzeczy i nigdy nie zgadniecie co? Moje dziecko akurat tego jednego dnia postanowiło skrócić sobie drzemkę z godziny do 15 min. Złapała mnie akurat kiedy zaczynałam pokrywać czerwoną emalią prawą rękę. Ryk był nie z tej ziemi, a ja się zastanawiałam co zrobić, zmywać lakier? ( powodzenia życzę temu kto próbował usunąć mokry lakier z paznokci) czy brać dziecko na ręce ryzykując zabrudzenie wszystkiego dookoła? Na szczęście olśniło mnie i uznałam, że skoro Majucha zasnęła w wózku mogę ten fakt wykorzystać. Jeździłam z moim dzieckiem w wózku po domu przez 30 min do czasu aż znowu zasnęła, a następnie zmyłam wyschnięty już lakier z paznokci i podarowałam sobie tak idiotyczny pomysł jakim jest malowanie paznokci przy noworodku.
Albo inna sytuacja. Siedzę sama z małą w domu, Majsia zasnęła, więc decyduję się na przygotowanie obiadu. Wszystko idzie super sprawnie do czasu. Do czasu aż obiad jest gotowy i nałożony na talerz. Kiedy jestem gotowa do skosztowania pierwszego kęsa co robi moje dziecko? Tak! Zgadłyście! Budzi się z takim rykiem jakby ją ktoś ze skóry obdzierał, a mi pozostaje już jedynie ostatnie spojrzenie na długo wyczekiwanego kotleta i tulenie dziecka. Odkąd zostałam mamą zrozumiałam, że zimny obiad to nadal obiad tylko zimny
Przykładów mogłabym podać jeszcze z pięć co najmniej, ale po co :)? Mój wpis zakończę słowami: nie ważne co robi Twoje dziecko, nie ważne jak to robi i dlaczego i tak kochasz je najbardziej na świecie a jedyne z czym musisz się pogodzić to fakt, że teraz Twoje życie będzie podporządkowane jemu
Nadesłane przez: exarol dnia 05-03-2015 09:46
Skóra naszych maluchów jest bardzo wrażliwa i delikatna i w związku z tym mogą pojawić się na niej niepokojące zmiany. Oczywiście nie możemy ich bagatelizować, warto natomiast wiedzieć które wymagają wizyty u lekarza, a z którymi poradzimy sobie same w domu
Pozwolę sobie podzielić te zmiany na dwie grupy: takie które spokojnie opanujemy w domu, oraz takie które wymagają bezwzględnej konsultacji z lekarzem.
Zacznę od pierwszej grupy. opiszę w niej kilka najczęściej spotykanych zmian, z którymi mogłyście się spotkać, oraz postaram się podpowiedzieć co w takiej sytuacji robić
1. Plamy łososiowe. Są to przebarwienia, które mogą pojawić się nawet u 70% noworodków, są to bladoróżowe zmiany, które mogą występować na karku, czole i powiekach dziecka. Powstają w wyniku zaburzeń rozwoju drobnych naczyń krwionośnych. Zazwyczaj te zmiany znikają same w pierwszym roku życia dziecka ( te na karku potrafią pozostawać jako delikatne odbarwienia skóry). Jest to jedna z tych przypadłości, na które nie reagujemy ponieważ nie możemy nic z tym zrobić, a tak jak wspomniałam wcześniej w szybkim czasie zanikną one same
2. Prosaki. To zaburzenie połączone z niewydolnością gruczołów łojowych w pierwszych tygodniach życia dziecka. Prusaki występują najczęściej na czole, oraz łukach brwiowych. Są to małe grudki o średnicy 1-2 mm o białej, lub żółtej opalizującej barwie. Zazwyczaj znikają same w pierwszym miesiącu życia dziecka. Mogą być mylone z trądzikiem noworodkowym, nie ma to jednak większego znaczenia ponieważ w obu tych przypadkach nie próbujemy tych zmian złuszczać czy broń boże wyciskać. Znikną same!
3. Trądzik noworodkowy. Bywa zwany rumieniem noworodkowym, lub pokrzywką noworodkową. Występuje u około 20% noworodków. Są to zmiany umiejscowione na twarzy i zazwyczaj przybierają formę białych zaskórników zamkniętych. Trądzik noworodkowy wywołany jest przez androgeny czyli hormony typu męskiego, dziecko może zachorować na tę formę trądziku w wyniku uwalniania własnych hormonów, bądź będąc jeszcze pod wpływem hormonów mamy, które przenikają przez łożysko. Ten rodzaj trądziku zazwyczaj zanika sam w przeciągu dwóch pierwszych miesięcy życia dziecka i wówczas nie wymaga interwencji lekarskiej, zdarzają się jednak sytuacje gdy mimo upływu czasu zmiany nie znikają i wówczas należy skonsultować się z lekarzem w celu wyłapania źródła problemu i ewentualnego leczenia. Trądzik ten, rzadko, ale występuje również u dzieci w wieku 3-6 miesięcy ma on wówczas podobny przebieg, zmienia się jedynie jego nazwa, nazywamy go wówczas trądzikiem niemowlęcym :). Nigdy na własną rękę nie próbujcie oczyszczać skóry Waszych maluchów z trądziku, ponieważ nie zdziałacie nic a przyczynicie się jedynie do cierpienia Waszych maluchów, oraz możecie pozostawić blizny na delikatnej skórze dziecka.
4. Naczyniaki włośniczkowe. Są to czerwone wypukłe znamiona ( wyglądają jak duże krwisto-czerwone pieprzyki), które tak na dobrą sprawę mogą pojawić się na całym ciele, ale najczęściej możemy je spotkać na głowie i szyi dziecka. Naczyniaki to zmiany, które mogą występować same, jako po prostu jeden punkcik, ale niestety mają one tendencje do tworzenia skupisk. Występują u około 10% niemowląt (przy czym częściej u dziewczynek) i mogą pojawić się okresie od tygodnia do czterech tygodni od porodu. Najczęściej obserwujemy naczyniaki u wcześniaków lub dzieci z niską masą urodzeniową. Jest to kolejna zmiana skórną z którą nic nie robimy, ponieważ powinna ona zaniknąć samoistnie mniej więcej w czasie gdy maluch pójdzie do szkoły. Jedyna sytuacje na którą reagujemy to naczyniaki w obrębie oczodołów i powiek, ponieważ mogą one wpływać na jakość wzroku dziecka.
5. Potówki. Występują na skutek zwiększonego wydzielania potu przy równoczesnym spowolnieniu jego wydalania ( najczęściej przy przegrzaniu organizmu). Okres zimowy sprzyja ich powstawaniu ponieważ często ubieramy nasze maluchy zbyt ciepło i nie dajemy ich skórze oddychać. Potówki to jasne, wodne pęcherzyki, które mogą pojawić się praktycznie na całej powierzchni ciała dziecka. Mogą ulegać podrażnieniu, w związku z którym pęcherzyki pękają a ranki ulegają nadkażeniu bakteryjnemu, co może być przyczyną nadżerek co z kolei może być niebezpieczne. Jeśli zauważysz u swojego bobasa potówki nie bagatelizuj tego. Postaraj się o to, aby skóra dziecka miała jak oddychać ( ja kładę Majuchę 3 do 4 razy dziennie na kilka minut na łóżku jedynie w pampersie, czasami nawet bez, aby skóra młodej obeschła i spokojnie sobie pooddychała). Możesz spróbować również delikatnie wetrzeć w skórę malucha talk, ale maksymalnie raz dziennie i pod dokładną obserwacją aby sprawdzić czy nie zadziała on w drugą stronę i nie przesuszy skóry bobasa. Jeśli nie zaniedbasz potówek gdy się pojawią, jest to zmiana, która nie wymaga konsultacji lekarza.
6. Odparzenia. To czerwone, dobrze odgraniczone i piekące plamy, które występują w okolicach krocza, pośladków i pachwin. Może towarzyszyć im owrzodzenie i sączenie płynu surowiczego. Jest to typowa zmiana wynikająca z braku należytej pielęgnacji tzn. zbyt rzadkiego zmieniania pieluchy dziecku, niedokładnego osuszania skóry, oraz niedostatecznego wentylowania skóry pod pieluszką. Szczególnie podatne na odparzenia są dzieci, właściciele skóry wrażliwej. Aby zapobiec ich powstawaniu warto zaopatrzyć się w dobry krem pośladkowy ( http://moje-macierzynstwo.blog.pl/2014/12/11/mama-kosmetolog-poleca-kremy-posladkowe/), dokładnie osuszać skórę malucha przy każdej zmianie pieluchy i pozwolić bobasowi poleżeć kilka minut dziennie z gołą pupą, za co gwarantuję będzie Wam bardzo wdzięczny
7. Ciemieniucha. Zna ją każda, albo prawie każda mama. Jest to zmiana o charakterze łuszczącym się, występuje na owłosionej skórze głowy, u Majuchy zaczęło się od brwi. Ciemieniucha to żółte, grube łuski, które powstają w wyniku nadmiernej pracy gruczołów łojowych, w przypadku dzieci u których ciemieniucha wystąpiła już kilka dni po urodzeniu winna jest mama i jej hormony, które krążą jeszcze w organizmie dziecka powodując nadmierne wydzielanie łoju, który łączy się z martwymi komórkami naskórka, a w konsekwencji wysycha powodując wyżej wspomniane zmiany. Ciemieniucha nie piecze, nie swędzi nie boli, jedynie wygląda mało estetycznie. Aby ją zwalczyć możesz 15-30 min przed kąpielą aplikować na skórę malucha oliwkę dla dzieci, bądź specjalny preparat, przed kąpielą należy go wyczesać, wraz z łuskami miękką szczoteczką i umyć głowę dziecka delikatnym szamponem. Pamiętaj, aby nie trzeć skóry w miejscach zajętych ciemieniuchą, ponieważ w ten sposób dodatkowo ją podrażniasz i stymulujesz gruczoły łojowe do dalszej produkcji. Nie zakładaj dziecku czapki w domu aby skóra mogła oddychać, a jeśli Twój maluch musi nosić czapeczkę w grę wchodzi jedynie bawełniana.
Zmiany skórne, które bezwzględnie wymagają wizyty u lekarza, ponieważ w wielu z tych przypadków szybka diagnoza może zatrzymać, a bardzo często powstrzymać długoletnią chorobę.
Ale żeby nie była, aż tak strasznie zacznę od tych mniej strasznych ze strasznych chorób
1. Pokrzywka. To swędząca wysypka o charakterze podrażnienia, ma postać bąbli o różowym lub porcelanowo-białym kolorze. To zmiana skórna, która pojawia się nagle i tak szybko jak się pojawia, tak szybko znika ( zazwyczaj są to 2 do 3 dni). Pokrzywka może mieć podłoże alergiczne, toksyczne i fizykalne. Pokrzywka może pojawić się na całym ciele dziecka, ale pomijając alergie pokarmowe, zazwyczaj występuje w miejscu kontaktu z alergenem, bądź w miejscu naruszenia naskórka. O ile pokrzywka jest łatwa do zdiagnozowania, o tyle trudno jest poznać jej przyczynę, ponieważ tak jak pisałam wcześniej może ją wywołać wszystko, a zmiany znikają bardzo szybko. Jeśli reakcja nastąpi tylko jeden raz ( co jest bardzo częste) nie da się namierzyć sprawcy :). Pokrzywką, która znika po kilku dniach się nie przejmujemy, natomiast jeśli pokrzywka utrzymuje się dłużej bądź broń boże zaatakuje język czy drogi oddechowe bardzo ważne jest aby trafić do dobrego alergologa, który będzie w stanie określić przyczynę problemu., abyśmy mogły wykluczyć go z otoczenia malucha.
2. Pieluszkowe zapalenie skóry. Zmiany powstają w wyniku zbyt żadkiego zmieniania pieluch i długotrwałego oddziaływania na skórę dziecka kału, moczu i potu. Wykwity skórne mają postać rumienia i mogą przypominać odparzenia, pojawiają się na pośladkach, okolicach krocza, podbrzuszu i górnej części ud, nie obejmują zgięć skórnych. Jestem pewna, że każda z Was dba należycie o pupę swojego malucha, ale niestety zima sprzyja tej chorobie. Jeśli tylko zauważycie niepokojące zmiany, na początku dajcie pupie dziecka pooddychać i obeschnąć dając maluchowi latać z gołą pupą, zastosujcie również od razu maści pośladkowe w ilościach wręcz hurtowych ( przydadzą się jedne z tych lepszych Sodocrem, lub Bepanthen). Jeśli przez 3-4 dni zmiany nie ustąpią warto udać się z dzieckiem do lekarza w celu wprowadzenia bardziej agresywnego leczenia.
3. Łojotokowe zapalenie skóry. Jest to choroba, której początkiem u niemowląt jest ciemieniucha, dlatego tak ważne jest aby odpowiednio szybko się nią zająć. Nieleczona zaczyna przenosić się z owłosionej skóry głowy na uszy, twarz, klatkę piersiową, oraz krocze. Przy nasilonych stanach, skóra zajęta łuską zaczyna pękać linijnie, a z powstałych w ten sposób ranek zaczyna sączyć się płyn. Jest to bardzo niepokojące zjawisko ponieważ takie miejsca są narażone na wszelkiego rodzaju infekcje bakteryjne i grzybicze. Ciemieniuchę leczymy w sposób opisany przeze mnie we wcześniejszym wpisie, jeśli to natomiast nie pomoże i choroba będzie się rozprzestrzeniać konieczna będzie wizyta u dermatologa. Im szybciej tym lepiej! ( ale nie martwcie się, łojotokowe zapalenie skóry występuje jedynie u około 5% społeczeństwa )
4. Atopowe Zapalenie Skóry ( tzw AZS). Zazwyczaj pojawia się około 1 roku życia dziecka, ale może się uaktywnić w każdym wieku. Skóra atopików jest bardzo sucha i cienka, ma osłabioną barierę hydro-lipidową co sprawia, że jest bardziej wrażliwa na uszkodzenia mechaniczne, oraz mniej odporna na działanie detergentów i środków myjących. Zmiany skórne mają charakter bardzo swędzącej wysypki, która rozdrapana przyjmuję postać rumienia z sączącym się płynem ( jeśli Wasz maluch zachoruje na AZS, łatwo to wyłapać, ponieważ będzie się bardzo drapał, a wraz z drapaniem zmiany będą się powiększały). Rozdrapane zmiany, po upływie czasu pokrywa łuska, która jest sucha i szorstka, zazwyczaj w kolorze białawym ( wygląda jak ekstremalnie przesuszona skóra). U dzieci z AZS zaobserwowano również objaw tzw wypolerowanych paznokci (paznokcie są gładkie i błyszczące, wyglądają jak po użyciu polerki, a to wszystko od częstego drapania się). Atopia bezwzględnie wymaga wizyty u lekarza dermatologa, ponieważ nieleczona może przenieść się na drogi oddechowe i w konsekwencji doprowadzić do astmy oskrzelowej.
5. Naczyniak jamisty. Pojawia się około 1 miesiące życia dziecka. Ma kolor czerwony, lub sinoczerwony, jest miękki i wypukły. Może pojawić się jako jedna zmiana, lub jako kilka mniejszych zmian na skórze ( w skrajnych przypadkach może zająć całe plecy). Przyczyną jego powstawania jest nieprawidłowe rozszerzenie naczyń krwionośnych dziecka. Zmiany nie bolą, nie swędzą i nie można się nimi zarazić. Zazwyczaj znikają same w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym. Najczęściej są umiejscowione na twarzy i tułowiu malucha, bardzo rzadko spotyka się je na rączkach, czy nóżkach. Jeśli naczyniak nie ma żadnych powikłań takich jak: sączenie płynów, bolesność w dotyku, zmiana koloru, czy umiejscowienie w miejscu narażonym na podrażnienia, nie ma co panikować i trzeba pogodzić się z faktem, że taka zmiana będzie towarzyszyła Waszemu bobasowi przez kilka lat, jeśli zaobserwujecie którykolwiek z wyżej wspomnianych symptomów należy bezzwłocznie skonsultować się z lekarzem. Lekarz do którego powinnyście się udać to onkolog, ponieważ naczyniakami nie zajmują się dermatolodzy, a właśnie lekarze onkolodzy.
6. Łysienie plackowate. Zapewne każdy z Waszych maluchów, w okresie wczesno-niemowlęcym miał wytarte włoski na głowie i jest to zupełnie normalne zjawisko, które pojawia się na tyle głowy Warto poobserwować takiego malucha i jeśli miejsca bez włosów zaczną pojawiać się w okolicy skroniowej i mają okrągły kształt warto zasięgnąć porady lekarza, ponieważ może to być łysienie plackowate. Tak naprawdę przyczyna tej choroby nie została do końca określona, może powodować ją stres, geny, bądź zaburzenia układu odpornościowego. Leczenie jest zależne od powodu występowania zmian. Musimy pamiętać, że łysienie plackowate jest bardzo trudną do zaakceptowania przez dzieci chorobą dlatego w sytuacjach gdy występuje bardzo ważne jest wspieranie malucha, absolutnie nie możemy mu pokazywać, że jest chore, natomiast należy okazywać takiemu dziecku dużo miłości i zrozumienia.
Są to najczęściej spotykane zmiany skórne u niemowląt, niestety zazwyczaj wymagają interwencji lekarza, i często towarzyszom dzieciom przez wiele lat. Natomiast jeśli szybko wyłapiesz problem masz szansę na to, aby Twoje dziecko przebyło chorobę prawie nie odczuwalnie.
Dlatego drogie mamy dokładnie obserwujemy swoje maluchy i w razie wątpliwości zawsze lepiej spytać lekarza i wyjść na histeryczną matkę niż zaniechać działania!