Matka jest tylko jednaKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 165689 |
Nadesłane przez: sedna85 dnia 05-01-2013 22:51
Efektem tego, że Damian obraził się na mnie za to, że ja obraziłam się na niego był dziś następujący dialog:
-Czy mogę skorzystać z Twojej łazienki?
-Nie, nie możesz skorzystać z mojej łazienki. Nikt nie używa mojej łazienki. Nawet ja.
I tak siedzimy obrażeni, Tzn. ja siedzę, bo D. usypia Kosmyka. A ja sobie czytam maile. A dostaję mnóstwo z treściami nawracającymi zarówno moje szatańskie ciało, jak i me szatańskie dziecię. Jakieś nowenny, różańce, to sramto owamto. Żeby chociaż jeden z tych maili napisany był poprawnym językiem polskim, może i bym przeczytała. I dziwi mnie to, bo mogliby chociaż te swoje wypociny na korektę Worda wrzucić. Brak przecinka przed "że" i "który" oraz bardzo ciekawe słowo "pżeżegnać". O "w każdym bąć razie" nie będę wspominać.
Nie wiem, czy jasne jest, o co mi chodzi - o to, że nie przeszkadza mi zbytnio wybłędnianie się na forach, w rozmowach czy w jakichkolwiek innych nieformalnych relacjach. Ale religia, jako część naszej kultury, to dla mnie sfera publiczna i wolałabym, żeby mówili do mnie po polsku, a nie po polskiemu.
To samo się tyczy pań konsultantek telefonicznych. Wczoraj taka jedna do mnie zadzwoniła.
-Proszę paniĄ, chcielibyśmy zaproponować pani usługę związanEJ z włANczaniem się samoistnie internetu, usługa ta kosztuje będzie jedynie pięć złotY, a uchroni użytkownika przed ściągnięciem aplikacje, którą może pani samą pobrać ze strony internetowej.
Notowałam na żywca, bo akurat byłam przy kompie. I kolejny raz - co mogę sobie pomyśleć o firmie [Orange], która zatrudnia osoby nieumiejące się poprawnie i sensownie wysłowić, a co gorsze, biorąc pod uwagę, że tekst miała zapisany na karteczce, nieumiejące go przeczytać?
Takie sobotnie rozkminki moje, znów nie z Kosmykiem związane, choć w sumie mam nadzieję, że Kosmyk będzie wiedział, że jest jeden złoty, dwa złote i pięć złotyCH. :D
Nadesłane przez: sedna85 dnia 05-01-2013 11:39
Wczorajszy wieczór daleki był od sielanki, jakiej sobie życzyłam. Nie dość, że chłop oznajmił, że umówił się z kolegami na granie online i zabierze mi komputer, przez co nie będę mogła hodować swojego uzależnienia od komputera, to jeszcze Kosmyk z popołudniowej drzemki obudził się bardziej wściekły niż jeleń podczas wrześniowego rykowiska. I był ryk. I wrzask. I rzucanie smoczkiem [kolejny odszedł do smoczkowego nieba]. Zdesperowana mówię: Kąpiemy! Może pójdzie wcześniej spać! Yhy. Poszedł. Poszedł najpierw wyrzucić butelkę z mlekiem za kanapę, potem pociagnąć za kwiatek, potem z rozpędu za ogon Łajzy. Potem poszedł do kąta powywracać wszystkie obrazki, a na koniec pomaszerował ściągnąć obrus ze stołu.
Koło 23.00, kiedy niefrasobliwie Kosmyk ugryzł mnie w nogę i z wrzaskiem rzucił się gonić hobbita w telewizorze [tak, jestem naiwna, że sądziłam, iż uda mi się obejrzeć film], moja cierpliwość się skończyła, zaniosłam go pod pachą do naszego pokoju i powiedziałam: A właź do łóżka i rób, co chcesz, skacz, baw się, a najlepiej zaśnij. Ale zaraz przyszedł chłop z pretensjami, że Kosmyk strasznie mu przeszkadza w graniu. Przed rozszarpaniem wszystkiego i wszystkich odciągnął mnie zauważony kątem oka ziew dziecka. A więc jednak! Tuż przed północą zaśnie!
Na koniec drobna zemsta na towarzyszu mojego życia:
Damian: Przez jakie "h" się pisze "samochód"?
Asia: Tak jak "chodzić".
Damian: To napiszę "auto"...