-
Nadesłane przez: oaza09
dnia 16-04-2010 21:52
Dzisiejszy dzień z Matim byliśmy sami, więc z konieczności po zakupy poszliśmy razem, bo jak na złość zima w lodówce. Natachałam się zakupów i młodego na IV piętro, a sapałam jak miech kowalski. Oj kiepściutka kondycja...
Od rana słucham w telewizji o chmurze pyłu, która przemieszcza sie nad Polską i zastanawiam się czy do wyjazdu Agnieszki niebo się oczysci wystarczająco i czy samoloty zaczną latać. Ona też się denerwuje, bo w domu czekają dzieci...więc chyba żeby się zrelaksować poleciała na imprezkę, bo się spotkała z kilkoma znajomymi ze szkoły. Moze musi odreagować?
Smyk za to nabył nowych umiejetności. Nauczył się włazić do swojej komody z ciuszkami, oczywiście najpierw ją opróżnił. A także zaczął wdrapywać się na stół z fotela i co gorsze, próbuje na parapet. O ile pierwsza "umiejetność" mnie śmieszy, to druga mnie zaniepokoiła, bo te plastikowe okna tak łatwo sie otwierają...Zostaje zamykanie drzwi do pokoju jak trzeba bedzie coś zrobić w kuchni...już wolę, żeby sie po niej pałętał i garami walił. Przynajmniej mam go na oku.
Na kołobrzeskiej stronie internetwej jest już informacja o pogrzebie śp. Sebastiana Karpiniuka. Ma sie odbyć w środę i podobno będą Tusk i Komorowski. Myślałam, ze sie wybiorę, ale zapowiadaja się tłumy, więc nie wiem czy pójdę. Zwłaszcza, że na samym Cmentarzu to marne szanse będą, żeby się znaleźć. A na telebimie oglądanie mnie nie interesuje, bo równie dobrze moge w domu obejrzeć, a przynajmniej wygodnie siądę. Wiem, wygodnicka jestem...
Mija tydzień od katastrofy...A do mnie nadal to nie dociera...
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku