Jak zaangażować męża do obowiązków domowych? - Artykuł
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

Jak zaangażować męża do obowiązków domowych?

Jak zaangażować męża do obowiązków domowych?

Autor zdjęcia/źródło: Pexels, Vlada Karpovich

Temat tego artykułu mógłby stać się doskonałym paliwem dla stworzenia całkiem niezłej tragedii, tragikomedii, komedii czy kabaretu. Jak kto woli. Każda mężatka to wie, że Syzyf beznadziejnie wtaczając wielki głaz na stromą górę, chyba miał łatwiej, niż ona, gdy uczy męża, że nic w domu się nie robi samo.

A może tytuł tego artykułu powinien być trochę inny, powiedzmy taki: ”Nauczmy się żyć razem”? Czy to nie ładniej brzmi? Czy tak nie jest lepiej? Czy taki tytuł bardziej nie oddaje sensu wspólnego życia? Tytuł „jak zaangażować mężczyznę do obowiązków domowych?” – bardziej pasuje do patriarchalnych stosunków domowych. Trzeba sobie również zdać sprawę z tego, że gdy patriarchat zastąpiony został przez względną równość, brak udziału faceta we wspólnych obowiązkach może być postrzegany przez partnera jako zwyczajne wykorzystywanie jednego człowieka przez drugiego? To jest też możliwe.

Codzienna rutyna

Często mężczyźni na próbę włączenia ich w codzienne prace na rzecz rodziny, szczerze się oburzają, wysuwając taki oto argument: czy ja ci karzę naprawiać pralkę, wbijać gwoździe, wkręcać śrubki, przetykać zlew, czy naprawiać TV jak się popsuje? Racja, niejedna żona jest wobec tego typu awarii bezradna. Tylko że te awarie, choć się zdarzają, nie dzieją się codziennie, a nawet gdyby i tak najczęściej naprawiają je fachowcy, a nie mężowie.

Codzienne obowiązki, jak sama ich nazwa na to wskazuje, są pod tym względem obrzydliwie konsekwentne i dzieją się codziennie. Nie ma na nie wpływu ilość godzin pracy zawodowej odbywanej poza domem. Jest ich sporo - pranie, zakupy, gotowanie, odkurzanie, spacer z dzieckiem, a do tego trzeba jeszcze dodać te nadprogramowe, takie np. jak choroba dziecka czy ekstra wydarzenia.

Sam tytuł artykułu wskazuje, że chodzi o podział zadań, a nie o przypisanie ich jednej ze stron. Dlaczego dla wielu osób żyjących w rodzinach jest to tak zdecydowanie trudny temat? Najczęściej dzieje się tak dlatego, że przyzwyczajenia wyniesione z domu są drugą naturą każdego człowieka, obojętnie, mężczyzny czy kobiety. Każdy z partnerów wchodząc w małżeństwo, wnosi do niego to, czego się nauczył w swoim domu rodzinnym.

Tradycje i nawyki wyniesione z domu

Na wielkie szczęście zdarza się to już nie tak znowu często (choć jednak się zdarza), że dziewczyna mówiąc sakramentalne „tak”, ma pecha, i trafia na faceta – synka, syneczka, synusia swojej mamusi, który w swoim domu rodzinnym  traktowany był jak indyjska „święta krowa”. Taki synek od zarania swoich dziejów tylko brał wszystko, co mu się należało, nic nie dając w zamian. Chciałoby się bardzo głośno zawołać: nie róbcie tego swoim synom, o wy, bezkrytycznie zakochane w nich mamusie! To trudny przypadek, bo przecież jakoś trzeba sobie poradzić z tego typu domowym nierobem.

Wyobraźmy sobie teraz inną sytuację. On wychowywał się w domu wielopokoleniowym, w którym dbałość o jego wygląd, porządek i kulinaria przypisana była jego siostrom, mamie i babci. Trudno mu wyobrazić sobie siebie, gdy wracając po pracy do domu, zakłada fartuszek i pomagać w przygotowywaniu posiłków, czy też w innych pracach domowych. Mężczyzna według niego (bo tak został wychowany) ma przypisaną inną rolę społeczną, ma być głową rodziny, więc jego głównym zadaniem ma być zapewnienie bytu rodzinie. Dom i wszystko to, co jest z nim związane, jest rolą kobiety. To ona ma być odpowiedzialna za dom, czyli za wszystko co jest związane z wychowywaniem dzieci i wykonywaniem wszystkich obowiązków domowych.

Wyobraźcie sobie, że los zdarzył, że taki facet trafia na dziewczynę, w której domu rodzinnym, kobiety intensywnie pracowały zawodowo i w związku z tym wszystkie obowiązki związane z codziennym bytowaniem i z wychowywaniem dzieci, były solidarnie i sprawiedliwi dzielone. Czyli co? Spotkała się woda z ogniem? Czy da się to jakoś pogodzić?

Jak zadbać o podział obowiązków w małżeństwie?

Że obowiązki związane z domem trzeba jakoś dzielić, każdy to dzisiaj wie. Sęk w tym, że nie każdy wie, jak to trzeba robić? Dzisiaj jest powszechną wiedzą, że podział obowiązków jest na tyle ważną sprawą, że w wielu przypadkach jest kluczowym elementem, decydującym o tym, czy małżeństwo ma szansę przetrwać, czy też rozpadnie się z bardzo często błahych powodów. To nie są żarty, to są fakty! Na sali sądowej często słyszy się takie oto odpowiedzi na pytanie sędziego, dlaczego strony wnoszą o rozwiązanie małżeństwa:

  • wszystko musiałam robić sama;
  • o nic nie mogłam się doprosić, nawet wyrzucenie śmieci było problemem;
  • spacer z dzieckiem był dla niego zadaniem nie do wykonania;
  • nawet talerza po sobie nie posprzątał;
  • u mnie w domu rodzinnym było czysto, a moja żona to fleja.

Co takiego dzieje się z deklarowaną na wstępie wspólnego życia wielką miłością, że tak błahe powody są przedstawiane jako rzeczywiste powody rozstania?

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że istotne znaczenie w rozwiązywaniu drobiazgów, które narastając, z czasem stają się zaporami nie do przejścia, mają wspólne, szczere rozmowy na każdy temat. W sytuacji, gdy zna się swoje oczekiwania, łatwiej jest ustalić, co kto ma robić i jak się zachowywać w konkretnych „codziennościach”.

Pamiętaj!

W trakcie dwóch pierwszych lat małżeństwa wypracowywane są podstawowe wzorce zachowania, które z czasem utrwalają się, stając się coraz mniej podatnymi na zmiany.

Szczera rozmowa pokonuje góry niechęci i niezrozumienia

Dane socjologiczne pokazują, że dzielenie się pracami domowymi ma coraz większe znaczenie dla kobiet i mężczyzn. Bogdan Wojciszke w książce „Psychologia miłości” podkreśla, że podstawowymi warunkami udanego związku są zarówno chęć i umiejętność wczuwania się w role swoich partnerów, jak też wewnętrzne przekonanie, że wysiłek jaki się wkłada w budowanie związku, jest sprawiedliwie podzielony. „(…) Pary spostrzegające swój związek jako sprawiedliwy są bardziej z niego zadowolone niż pary spostrzegające go jako taki, w którym jedno z partnerów wnosi nadwyżkę wysiłku i starań, drugie zaś otrzymuje więcej, niż wnosi (…)”.

Zawsze jest warto, ze sobą rozmawiać, negocjować i wypracowywać kompromisowe rozwiązania, nawet w tak przyziemnych sprawach, jak sprzątanie łazienki czy pościelenie łóżka. Dobrze sprawdza się sporządzenie listy obowiązków, z której każdy wybiera takie obowiązki, które wydają mu się akceptowalne i możliwe do osobistego wykonania. Te z  obowiązków natomiast, które nie są lubiane przez  żadnego z partnera, wypełniać trzeba  wspólnie lub na zmianę.

Łatwiej jest podzielić obowiązki, gdy postaramy się:

  • Rozmawiać bez wzajemnych oskarżeń. Gdy u partnera wchodzi w grę brak poczucia odpowiedzialności, rozmowy takie z oczywistych powodów nie są ani łatwe, ani proste. Niejednokrotnie trzeba własną złość schować do kieszeni, a pretensje wyrzucić na czas takiej rozmowy, najlepiej daleko przez okno. Pierwszy krok trzeba wykonać samemu, bo dobrze jest zrozumieć, że partner może inaczej postrzegać pewne sprawy, że może mieć inne przyzwyczajenia, czy też inne potrzeby. Trzeba mówić o łączących uczuciach, a nie o dzielących drobnych rzeczach, które na pewno można usunąć. W takich rozmowach trzeba także mówić o frustracji, zmęczeniu, rozdrażnieniu, które są spowodowane dysfunkcjonalnością partnera w codziennych staraniach o wspólny, spokojny i dobrze zorganizowany dom;
  • Często spotykany, zwłaszcza kobiecy perfekcjonizm też trzeba schować do kieszeni. Jeśli uda się ustalić nowy podział obowiązków, krytyczne uwagi na temat jakości wykonania przez małżonka jakiejś pracy domowej mogą zburzyć wszystkie poczynione wcześniej uzgodnienia. Gdy ustali się, co i kto ma zrobić, dobrze jest obdarzyć partnera zaufaniem, że zostanie to wykonane z należną wspólnemu domowi starannością. Własny perfekcjonizm w tym przypadku nie jest dobrym doradcą.. Nie wszystko musi być przecież zrobione, a to, co zostało zrobione, niekoniecznie musi być zrobione tylko w jeden, ten najlepszy, bo nasz sposób! Przecież można zasnąć w niewyprasowanej pościeli lub pójść do pracy zostawiwszy w domu nierozładowaną zmywarkę. Wzajemnego chwalenia nigdy dość!
  • Jawna komunikacja. Jeśli zdarzy się, że małżonek nie wykonuje obowiązków, do jakich się zobowiązał, trzeba o tym spokojnie powiedzieć i koniecznie trzeba powiedzieć, jakie to budzi uczucia u drugiej strony. Szansa na komentarz „obwinionego” jest bezcenna. Może po takiej rozmowie coś będzie można zmienić? Trzeba się informować wzajemnie o swoich kłopotach, trudnościach, oczekiwaniach i potrzebach. Nie można milczeć, mając nadzieję, że małżonek się domyśli, że nie dajemy sobie rady z nawałem obowiązków. Milczenie jest przyczyną zgorzknienia! Brak jasnych ustaleń z pewnością może z czasem przyczynić się do głębszego konfliktu, niepotrzebnych aluzji, słownych podchodów, niedopowiedzeń i „niepotrzebnych kwasów.

A poza tym wszystkim jest takie czarodziejskie słowa: „PROSZĘ” i „DZIĘKUJĘ”

Słowo to istnieje, tylko czasem staje się mało używane. Warto o nim pamiętać!