Ostatni kraj w Europie "upadł"
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Ostatni kraj w Europie, w którym małżeństwo rzeczywiście oznaczało nierozerwalny związek - Malta, zalegalizuje rozwody. Do tej pory Malta pozostawała europejskim rodzynkiem, w którym rozwody nie były dopuszczalne - istniała tylko opcja legalnej separacji, które jednak nie pozwalała na zawarcie ponownego małżeństwa. Teraz, w wyniku referendum w którym 52% mieszkańców tego maleńkiego państwa opowiedziało się za legalizacją rozwodów, tamtejszy Parlament opracuje przepisy, które mają wprowadzić instytucję rozwodu do maltańskiego prawa. Na szczęście rozwód nie będzie łatwy do uzyskania, tak jak np. w Hiszpanii. Trzeba będzie spełnić szereg wymogów i poczekać ok. 4 lat.
Ostatnie dwa kraje na Świecie, gdzie nie ma legalnych rozwodów, to Filipiny i Watykan.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Ooo - nawet nie wiedziałam, że są kraje gdzie nie ma rozwodów
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
- Posty: 1642
Ooo - nawet nie wiedziałam, że są kraje gdzie nie ma rozwodów
To tak jak ja
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Ja też nie wiedziałam.
I nie uważam, że to źle, że zostaną zalegalizowane.
Pamietajmy, że rozwody to rozwiązanie małżeństwa cywilnego, więc mogą one dotyczyć ludzi niewierzących.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Ja też nie wiedziałam.
I nie uważam, że to źle, że zostaną zalegalizowane.
Pamietajmy, że rozwody to rozwiązanie małżeństwa cywilnego, więc mogą one dotyczyć ludzi niewierzących.
To nic nie zmienia - małżeństwo ze swej natury powinno być nierozerwalne.
Ja też nie wiedziałam.
I nie uważam, że to źle, że zostaną zalegalizowane.
Pamietajmy, że rozwody to rozwiązanie małżeństwa cywilnego, więc mogą one dotyczyć ludzi niewierzących.
To nic nie zmienia - małżeństwo ze swej natury powinno być nierozerwalne.
To kwestia sumienia i wolności wyboru.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Jednak ludzie się zmieniają, jak widzimy na przykładzie Malty. Za rozwodami było ponad 50% społeczeństwa. To sporo.
Wiecie co sobie pomyślałam? Może jakby rozwody były niedopuszczalne, niezgodne z prawem (cywilnym), to więcej ludzi zaczęłoby poważnie się zastanawiać nad wstąpieniem w związek małżeński, a nie podejmowaliby decyzji "na gorąco". Mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie podchodzą do tych spraw.
Wiecie co sobie pomyślałam? Może jakby rozwody były niedopuszczalne, niezgodne z prawem (cywilnym), to więcej ludzi zaczęłoby poważnie się zastanawiać nad wstąpieniem w związek małżeński, a nie podejmowaliby decyzji "na gorąco". Mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie podchodzą do tych spraw.
Jaśmino, gdyby chcieli i tak by się rozstawali, a wtedy bulwersowałoby znacznie bardziej, gdyby oficjalnie będąc w małżeństwie żyli z kimś innym...
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Wiecie co sobie pomyślałam? Może jakby rozwody były niedopuszczalne, niezgodne z prawem (cywilnym), to więcej ludzi zaczęłoby poważnie się zastanawiać nad wstąpieniem w związek małżeński, a nie podejmowaliby decyzji "na gorąco". Mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie podchodzą do tych spraw.
To jest jedna z funkcji prawa - funkcja wychowawcza. Jeśli coś jest dozwolone przez prawo, to sygnał, że można tak robić.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Jaśmino, gdyby chcieli i tak by się rozstawali, a wtedy bulwersowałoby znacznie bardziej, gdyby oficjalnie będąc w małżeństwie żyli z kimś innym...
Na Malcie do tej pory zdarzało się, że ludzie żyli ze sobą, pozostając formalnie w legalnym związku małżeńskim z kimś innym. Ale nie było to takie nagminne jak w innych krajach Europy. Brak opcji rozwodu mobilizował małżonków do pracy nad uratowaniem związku.
Wiecie co sobie pomyślałam? Może jakby rozwody były niedopuszczalne, niezgodne z prawem (cywilnym), to więcej ludzi zaczęłoby poważnie się zastanawiać nad wstąpieniem w związek małżeński, a nie podejmowaliby decyzji "na gorąco". Mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie podchodzą do tych spraw.
To jest jedna z funkcji prawa - funkcja wychowawcza. Jeśli coś jest dozwolone przez prawo, to sygnał, że można tak robić.
Życie pokazuje wyraźnie, że w pewnych sferach prawo ma niewielkie znaczenie...
Uważasz, że małżeństwo należy utrzymywać na siłę, z obowiazku? Ma ono wtedy dlaej sens? Be zuczuć, ba, często z wzajemna nienawiścią, trzeba byc razem, bo taki jest obowiązek? I co ma swiat z takiego małżeństwa?
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Wiecie co sobie pomyślałam? Może jakby rozwody były niedopuszczalne, niezgodne z prawem (cywilnym), to więcej ludzi zaczęłoby poważnie się zastanawiać nad wstąpieniem w związek małżeński, a nie podejmowaliby decyzji "na gorąco". Mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie podchodzą do tych spraw.
Coś w tym jest... zreszta to pokazują i badania i historia...Gdy rozwód było trudniej uzyskać, gdy nie było na niego społecznego przyzwolenia - było ich mniej. Chociaż były kryzysy, trudności. Ludzie wiedzieli, że albo nauczą się żyć ze sobą albo będą się wyniszczać. A przysięga małżeńska znaczyła więcej.
Najwięcej rozwodów nie dotyczy przecież przypadków przemocy i patologii.
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Co miał świat z nierozerwalności małżeństwa? Bezpieczeństwo, stabilizację: nie tylko dla dzieci. Małżeństwo, rodzina - to najważniejsze fundamenty każdego Państwa, pierwszy element tradycji i kultury.
Państwo, które to niszczy - powoli może siebie wykreślać z map.
Zgadzam się z Ducinaltum i Barttem. Nie wiem, dlaczego jeśli chodzi o rozwody, to zawsze ktoś wysuwa argument o przemocy i patologii. Większość ludzi, których znam, a którzy się rozwiedli to zrobili to raczej z zaniedbania związku, z tzw. "swobody obyczajów", a nie z przemocy.
Mamo Julki, dlaczego wg Ciebie w niektórych sferach prawo ma niewielkie znaczenie?
Wg mnie dzieje się tak, ponieważ ludziom nie chce się respektować tego prawa. Potem jedni patrzą na drugich i powstaje efekt domina, a Ci którzy przestrzegają prawa są traktowani jak dziwolągi...
Co miał świat z nierozerwalności małżeństwa? Bezpieczeństwo, stabilizację: nie tylko dla dzieci. Małżeństwo, rodzina - to najważniejsze fundamenty każdego Państwa, pierwszy element tradycji i kultury.
Państwo, które to niszczy - powoli może siebie wykreślać z map.
Uważasz, ze tkaie małżeństwo na siłę, bez miłości ma sens? Dziwię Ci sie bardzo... W końcu miłość w nauce Chrystusa jest fundamentem, a nie obowiązek. A do miłości przymusić sie nie da.
Myślę, że o miłość małżeńską trzeba dbać całe życie, bo przecież nie jest ona dana raz na zawsze... Nikt nam tego nie zagwarantuje... Wstępując w związek małżeński musimy być pewni, że chcemy dbać o tę miłość do końca życia, nawet, gdy będzie źle...
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Wychodzi różnica w pojmowaniu miłości, Mamo Julki. Dla mnie to postawa względem człowieka i Boga - wybieram i jestem wierna wyborowi. Dbam o relację. To jest mój wolny wybór - i konsekwencje wolnego wyboru. O miłość dba się każdego dnia, ciągle na nowo.I to jest chrześcijaństwo.
Jeśli ktoś tworzy związek w oparciu o zakochanie, przelotne uczucia, nawet przyjemne - niech nie dziwi się, że bywa potem trudno...
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Tutaj bym sobie postawiła pytanie o powody zawierania małżeństw. Jeśli są to przemyślane decyzje, a osoby dojrzały do odpowiedzialności za nie, to rozwodów nie ma. Albo są w znikomej ilości.
Myślę, że o to chodzi w tym wszystkim.
Zbytnia łatwość w rozwiązaniu małżeństwa powoduje nieprzemyślane decyzje odnośnie tego małżeństwa. Bo oboje partnerzy wiedzą, że w razie czego mogą się rozejść. A funkcja wychowawcza prawdopodobnie dotyczy tego, aby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że obowiązuje nas myślenie. I że za swoje czyny mamy odpowiadać. I że społeczeństwo nie godzi się na porzucanie człowieka, któremu się przyrzekło.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Co miał świat z nierozerwalności małżeństwa? Bezpieczeństwo, stabilizację: nie tylko dla dzieci. Małżeństwo, rodzina - to najważniejsze fundamenty każdego Państwa, pierwszy element tradycji i kultury.
Państwo, które to niszczy - powoli może siebie wykreślać z map.
Uważasz, ze tkaie małżeństwo na siłę, bez miłości ma sens? Dziwię Ci sie bardzo... W końcu miłość w nauce Chrystusa jest fundamentem, a nie obowiązek. A do miłości przymusić sie nie da.
Miłość nie jest obowiązkiem? A myślałem, ze Jezus mówił, że trzeba kochać. Jezus mówił o prawdziwej miłości, a nie o uczuciach.
I uważam, że da się miłość odbudować - bo to nasza postawa. Tylko wymaga dużej pracy nad sobą, dużo pokory i wyrzeczeń, które nie współgrają z lansowanymi dziś trendami.