Wątek:
Na kogo wyrośnie bite dziecko?
94odp.
Strona 4 z 5
Odsłon wątku: 17072Marcin1984Poziom:
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Naukowcy przebadali, jak surowość rodziców może negatywnie wpływać na rozwój emocjonalny dziecka, prawdopodobnie prowadząc do lęków, takich jak fobie społeczne, lęki separacyjne i ataki paniki - informuje ScienceDaily.
Kilka badań pokazało, że praktykowanie przymusu ze strony rodziców wiąże się z lękami. Znamy powszechne praktyki, takie jak dawanie klapsa lub nieumiarkowane karanie, które nie wpaja dyscypliny, a wręcz przeciwnie, ma długotrwały wpływ na psychikę dzieci.
Dzieci.pl
Zgadzacie się z tym?
i mi się wydaje że czasami trzeba klapsa dać aby dziecko zrozumiało że przesadza i czas się uspokoić
roxxanka89 napisał 2010-10-05 13:56:31
Odpowiedź na #52
Melisa napisał 2010-10-05 13:18:55
jednak jest tu więcej ludzi którzy mnie rozumieją i za to chwała.
bezstresowym rodzicom życzę powodzenia i to całkiem szczeże.
Ja bym lekkiego ! klapsa w ogóle nie nazwała biciem. W takim klapsie, nie chodzi o to , żeby dziecko bolało, tylko, żeby pokazać mu, że rodzic jest niezadowolony z tego co dzicko robi.
Stosuje się go wtedy, gdy dziecko jest w takim wieku, że nie da mu się wytłumaczyć albo wielokrotne tłumaczenia nie skutkują.
ducinaltum napisał 2010-10-05 12:07:55
dokładnie tak jak mówisz.
nie wiem ja już się tu naczytałam postów i więcej nie chce mi się wypowiadać nie ma sesnsu mówić cały czas tego samegoAkcje typu "kocham, nie biję" - uderzają w rodziny, w których rodzice interesują się dziećmi, troszczą; patrzy się im na ręce, czy przypadkiem dziecko nie dostanie klapsa; a jak dostanie - to zły rodzic; nieważna sytuacja; rodzic - kat.
Można wychowywać bez klapsów, ale nie demonizujmy sytuacji, gdy dziecko w ciągu swojego życia dostanie klapsa.
No i sobie dyskutują zwolennicy klapsów... a ja czytam i z politowaniem się uśmiecham. Na prawdę myślicie, że to jest metoda na wychowanie? Kto decyduje, że dany klaps jest lekki czy nie? Dziecko, a może dorosły? Czyją miarą się to mierzy? Dlaczego można bić dzieci a dorosłego już nie? W końcu męża/żonę z też trzeba sobie wychować :)))) Przecież za innych dorosłych którzy siedzą w samochodzie i nie chcą zapiąć pasów poniekąd bierze się odpowiedzialność? To co przez kolano ich jak prośby nie skutkują? A jak partner nie wylewa za kołnierz i argumenty słowne nie docierają to należy posłużyć się "dyscyplinką"?
Z bicia - nawet takiego w imię dobrego wychowania - nie ma pozytywnych skutków.
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
63
Mamo Tymka, naprawdę nie potrafisz znaleźć różnicy w traktowaniu dziecka i dorosłego? Dziwne... [nie uśmiecha się, bo mu się nie chce]
Barcie a Ty naprawdę nie potrafisz zauważyć różnicy pomiędzy zygotą a dzieckiem... taki offtopik. Widzę różnice ale nie oznacza to, że się z tymi różnicami zgadzam. I nie potrafię zrozumieć dlaczego niektórych wolno bić a innych nie. W imię wychowania? Litości. Wychowanie przez klapsa nie jest żadnym wychowaniem. Powiedźcie mi jeszcze, że da się wychować dziecko nie stosując innych metod tylko samymi klapsami.
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
65
Samymi klapsami - pewnie się nie da dobrze wychować, ale znowu nikt tego nie proponuje (fantazja, fantazja, fantazja jest od tego... ) Natomiast dopuszczając klapsy - jak najbardziej się da. Ot choćby ja uważam, że jestem w miarę wychowanym człowiekiem ;-) a jeśli sobie zasłużyłem - rzadko bo rzadko, ale lanie dostawałem. Podobnie wielu moich znajomych.
Jak będę oglądał z dziećmi film, w których nagle zaczną się rozbierane sceny albo jakieś wulgaryzmy, to przełączę albo każe dzieciom iść się pobawić. Ale dorosłemu tak nie powiem. Jak moje dziecko przyjdzie i powie, że chce palić papierosy, to mu zabronię. Ale dorosłemu już nie. Rozumiem, że Ty tego nie zrobisz, bo niby jakim prawem miałabyś zabraniać dziecku czegoś, na co pozwala sobie dorosły.
Dziecku na wiele rzeczy można pozwolić - wielu rzeczy można zabronić. Bo za nie odpowiadamy. Dorosły sam sobie może na wiele pozwolić i sam sobie może wielu rzeczy odmówić - bo jako dorosły jest odpowiedzialny sam za siebie.
Jeśli sytuacja tego będzie wymagała, to nie będę oglądał się na lewackie ustawy, tylko dam dziecku lanie. Dorosłemu nie - bo nie do mnie należy jego wychowanie i nie ja poniosę za niego konsekwencje.
Bartt napisał 2010-10-06 15:13:07
Bartku nigdzie nie napisałam, że pozwalam mojemu dziecku na wszystko ani że mu niczego nie zabraniam. Robię to jak najbardziej ale z bardzo dobrym skutkiem bez użycia argumentów siłowych. Nie neguję tego, że trzeba wychowywać ale samą metodę w postaci dawania klapsów. Kij i marchewka występuje też w innych postaciach a nie tylko jako "dyscyplinka".Jak będę oglądał z dziećmi film, w których nagle zaczną się rozbierane sceny albo jakieś wulgaryzmy, to przełączę albo każe dzieciom iść się pobawić. Ale dorosłemu tak nie powiem. Jak moje dziecko przyjdzie i powie, że chce palić papierosy, to mu zabronię. Ale dorosłemu już nie. Rozumiem, że Ty tego nie zrobisz, bo niby jakim prawem miałabyś zabraniać dziecku czegoś, na co pozwala sobie dorosły.
Dziecku na wiele rzeczy można pozwolić - wielu rzeczy można zabronić. Bo za nie odpowiadamy. Dorosły sam sobie może na wiele pozwolić i sam sobie może wielu rzeczy odmówić - bo jako dorosły jest odpowiedzialny sam za siebie.
aśka rPoziom:
- Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
- Posty: 3249
67
Mama Tymka napisał 2010-10-06 15:18:46
Pewnie można tylko skąd wiesz że ktoś nie stwierdzi że jakiekolwiek wpływanie na wolę dziecka szkodzi jego psychice i wtedy Ty też możesz mieć problem bo będziesz zmuszona wtedy mu już pozwolić na wszystko. Albo co ciekawsze Twoje dziecko trafi w swoim życiu na kogoś kto podważy Twój autorytet i jeżeli zrobi to skutecznie to też będziesz miała problem się z nim dogadać.Bartt napisał 2010-10-06 15:13:07
Bartku nigdzie nie napisałam, że pozwalam mojemu dziecku na wszystko ani że mu niczego nie zabraniam. Robię to jak najbardziej ale z bardzo dobrym skutkiem bez użycia argumentów siłowych. Nie neguję tego, że trzeba wychowywać ale samą metodę w postaci dawania klapsów. Kij i marchewka występuje też w innych postaciach a nie tylko jako "dyscyplinka".Jak będę oglądał z dziećmi film, w których nagle zaczną się rozbierane sceny albo jakieś wulgaryzmy, to przełączę albo każe dzieciom iść się pobawić. Ale dorosłemu tak nie powiem. Jak moje dziecko przyjdzie i powie, że chce palić papierosy, to mu zabronię. Ale dorosłemu już nie. Rozumiem, że Ty tego nie zrobisz, bo niby jakim prawem miałabyś zabraniać dziecku czegoś, na co pozwala sobie dorosły.
Dziecku na wiele rzeczy można pozwolić - wielu rzeczy można zabronić. Bo za nie odpowiadamy. Dorosły sam sobie może na wiele pozwolić i sam sobie może wielu rzeczy odmówić - bo jako dorosły jest odpowiedzialny sam za siebie.
aśka rPoziom:
- Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
- Posty: 3249
68
A poza tym Twoje dziecko ma dopiero 2,5 roku i w tym wieku jest jeszcze prosto takiego człowieka przekonać róznymi sposobami do tego żeby był posłuszny a wbrew pozorom im starsze dziecko tym trudniej na razie Tymek jest w Ciebie zapatrzony jak w obrazek bo tak to jest i z czasem się to zmienia chyba że wychowasz go na maminsynka. Chcę żebyś mnie dobrze zrozumiała jeżeli uda Ci się przez życie przejść bez żadnych większych rewolucji i uda Ci się syna wychować bez klapsów to spoko znam dzieci wychowane bez klapsów i są ludźmi super ale nie oszukuj siebie i innych że da się jakąś tam ustawą zlikwidować w każdym domu klapsy a może to przynieść odwrotny skutek od zamierzonego bo jak świetnie zauważyła Grażynka wiele ludzi stosuje kary cielesne u swoich dzieci a przed wszystkimi udają że tego nie robią i się tym wręcz brzydzą i znajdą sposób żeby wypersfadować swojemu dziecku żeby gdziekolwiek o tym mówili jest tylko nieliczna grupa rodziców które otwarcie się do tego przyznają a ta ustawa może spowodować że jeszcze mniejsza to będzie liczba.
aśka r napisał 2010-10-06 16:22:04
I dlatego mam dawać klapsy? To jest zdobywanie niepodważalnego autorytetu?
Co z tego że moje dziecko ma 2,5 roku? To aż 2,5 roku w których musiałam się zmagać z buntami, nauką tego co wolno a czego nie... dziecku zwłaszcza temu mniejszemu trudno coś wytłumaczyć - trzeba sięgać do wyobraźni i posiłkować się różnymi metodami by do niego trafić. To nie jest takie hop siup wychować dziecko przez pierwsze dwa lata. To właśnie takie dzieci - w wieku 2,5 roku lub młodsze dostają klapsy, żeby miały powód do płakania. Tylko dlatego, że płaczą, że marudzą, że dotkną goracego piekarnika, czy sięgną po szklankę z herbatą.
Nie bije się tylko dzieci powyżej jakiegoś wieku - dawanie klapsów nie jest uzależnione od tego ile lat ma dziecko więc argument, że moje ma tylko 2,5 roku nie jest żadnym argumentem. Nie wychowuję Młodego na mamińsynka - nie jest zapatrzony we mnie jak w obrazek, staje okoniem, ma humory, dostaje kary... tak jak zwyczajny dwulatek. I wydaje mi się że jeżeli przez te dwa pierwsze lata udało mi się wykazac taką cierpliwościa by nie podnieść ręki to dam radę wytrzymać dłużej. I tak do 18tki :)Pewnie można tylko skąd wiesz że ktoś nie stwierdzi że jakiekolwiek wpływanie na wolę dziecka szkodzi jego psychice i wtedy Ty też możesz mieć problem bo będziesz zmuszona wtedy mu już pozwolić na wszystko. Albo co ciekawsze Twoje dziecko trafi w swoim życiu na kogoś kto podważy Twój autorytet i jeżeli zrobi to skutecznie to też będziesz miała problem się z nim dogadać.
Nie stosuję klapsów i jakoś nie wyobrażam sobie, by moja ręka mogła się tak "omsknąć". Nie jestem zwolenniczką wychowania bezstresowego, ale bicia nigdy nie brałam pod uwagę. Wolę rozmawiać z dzieckiem, a jeśli już rozmowa nie skutkuje to kara na pewno... pod warunkiem, że dziecko wie, dlaczego ma karę.
<< Różdżką Duch Swięty dziateczki bić radzi.
Różdżka bynajmniej w zdrowiu nie zawadzi.
Różdżka choć boli, nie połamie kości .
Uczy rozumu, a chroni od złości>>
Moja Babcia to często powtarzała. Mama- już nie. I chwała Jej za to.
Dałam klapsa swojemu podopiecznemu. Zwykłego klapsa. Minęło 8 lat, a ja mam takie wyrzuty sumienia, że mnie mdli na każde tego wspomnienie...
Moim zdaniem
Dziecko bite w dzieciństwie, wyrośnie na dorosłego człowieka ze skrzywdzoną, dziecięcą psychiką.
Dziecko, które czasem dostawało lanie, wyrośnie na dojrzałego człowieka, który będzie potrafił odróżnić dobre postępowanie od złego.
W dzieciństwie czasem dostawałem lanie i uważam, że na dobre mi to wyszło.
Całkowicie przpadkiem wracając dzisiaj z pracy trafiłam na audycję w AntyRadio - temat dotyczył autorytetu rodziców. Dzwonili i wypowiadali się słuchacze - rodzice już niemałych dzieci. I wiecie co zauważyłam jedną prawidłowość - ci, którzy twierdzili, że wychowali swoje dzieci w szacunku, bez klapsów czy razów a jedynie rozmawiając, tłumacząc, karząc w inny niż celesny sposób nie mieli w większości prolemu z dorastającymi dziećmi. Ci którzy preferowali wychowanie metodą "twardej ręki" już niestety nie mogli się tym pochwalić.
Dalej mylą się tu pojęcia... Czy jednorazowy klaps w ciągu mniej więcej nastu lat dziecka to chów "twardej ręki"??? Czasem tak się dzieje, że sytuacja wyrwie się spod kontroli i klaps się pojawi... Kto z Was zagprzysięgnie się, że nigdy się w takiej sytuacji nie znajdzie??? Ja swoją opisałam ileś tam postów wyżej... I co...? Jestem katem...? Znęcam się...? To była bardzo emocjonlana reakcja... Gdyby ni ktos powiedział, że moje dziecko zaryzykuje nieświadomie swoje zycia na moich oczach uznałabym go za wariata... Ale stało się... I wcale nie mam ani wyrzutów sumienia... Ale złego kontaktu z 16-letnią dziś córką... Wręcz przeciwnie! Więc nie piszcie bzdur, że jakiś tam jednorazowy klaps wichruje dziecku psychikę...
roxxanka89Poziom:
- Zarejestrowany: 02.10.2010, 21:44
- Posty: 59
76
Odpowiedź na #74
Mama Tymka napisał 2010-10-06 18:43:53
więc nie można też powiedzieć że to jest reguła. nie dawaj klapsów bo dzieci wyrosną i będą problemy nie wiem z nastolatkami zawszę były i będą problemy więc nie zwalę tego na złe wychowanie czasem więcej na dzieci wpływa towarzystwo.
I to nie jest tak że jeśli rodzic uznaje klapsy kocha mniej swoje dziecko od tego rodzica który klapsów i wogóle bicia nie uznaje. Kocham bardzo swoje dziecko i jestem do niego przywiązana mocnej jak do męża ... (no trochę dziwnie to brzmi ale mój mąż mieszka dość daleko obecnie i remontuje dom do którego za kilka miesięcy się wprowadzimy.) więc jesteśmy we dwójkę przeważnie.
czasem chciała bym mieć więcej cierpliwości myślę o tym cały czas i idzie mi dobrze do pewnego momentu w tedy Nataniel coś nabroi albo popsuje no ale żeby nie było staram się nad tym pracować przyda mi się i to bardzo już przy następnym dziecku.
Najczęściej się denerwuję jak bawi się z dziecmi, (nie miał z nimi kontaktu od małego tylko dopiero póżniej może coś ponad rok miał i też nie bawi się z innymi dziecmi codziennie tylko bardzo róznie.) nie zawszę dzieci umią się dzielić zabawkami przeważnie rzucają się na jedną i tą samą którą i tak za chwilkę by wyrzucili. No mam nadzieję że już ze swoim rodzeństwem będzie umiał się bawić ładnie.
To że daje czasem klapsa małemu to nie znaczy że zawsze karą jest klaps, porozlewa wode z butelki po całym pokoju (dostał szmatkę i wycierał), ostatnio jak myłam okna w poniedziłek a telefon miałam pod ładwarką nalał mi na niego pełno wody (no ale działa) trochę nakrzyczałam że nie wolno itd. i miał się położyć na łóżko i leżeć kilka minut.
najczęściej jak coś narobi czy też nie ma czasu przyjść zjeść to jest tak że: "zrób to bo pójdziesz spać", "zrób tak to bo nie będzie bajki", "posprzątaj ładnie klocki albo zabawki bo do śmietnika wyrzuce albo przyjdzie pan i zabierze sobie zabawki." No nie zawszę ale nie raz muszę posłużyć się jakimś argumentem żeby mnie posłuchał. przedtem nie musiałam teraz już troszkę się buntuje.
ale się rozpisałam o sobie heh ... ;p
pozdrCałkowicie przpadkiem wracając dzisiaj z pracy trafiłam na audycję w AntyRadio - temat dotyczył autorytetu rodziców. Dzwonili i wypowiadali się słuchacze - rodzice już niemałych dzieci. I wiecie co zauważyłam jedną prawidłowość - ci, którzy twierdzili, że wychowali swoje dzieci w szacunku, bez klapsów czy razów a jedynie rozmawiając, tłumacząc, karząc w inny niż celesny sposób nie mieli w większości prolemu z dorastającymi dziećmi. Ci którzy preferowali wychowanie metodą "twardej ręki" już niestety nie mogli się tym pochwalić.
jagienka napisał 2010-10-06 19:03:10
I nie wichruje. pod warunkiem, że jest to jakiś środek ostateczny, taki symbol, ze została przekroczona naprawdę poważna granica.
Nie jestem zwolennikiem klapsów. Zbyt łatwo dojść do wniosku, że rozmowę można zastąpić prostym uderzeniem. Ale z drugiej strony mamy wychowanie bezstresowe. I areszty, przepełnione tymi "bezstresowymi".
Trzeba znaleźć złoty środek - nie przeginać ani w tą, ani w tą. Jak się jest odpowiedzialnym rodzicem, to taki środek się znajdzie.Dalej mylą się tu pojęcia... Czy jednorazowy klaps w ciągu mniej więcej nastu lat dziecka to chów "twardej ręki"??? Czasem tak się dzieje, że sytuacja wyrwie się spod kontroli i klaps się pojawi... Kto z Was zagprzysięgnie się, że nigdy się w takiej sytuacji nie znajdzie??? Ja swoją opisałam ileś tam postów wyżej... I co...? Jestem katem...? Znęcam się...? To była bardzo emocjonlana reakcja... Gdyby ni ktos powiedział, że moje dziecko zaryzykuje nieświadomie swoje zycia na moich oczach uznałabym go za wariata... Ale stało się... I wcale nie mam ani wyrzutów sumienia... Ale złego kontaktu z 16-letnią dziś córką... Wręcz przeciwnie! Więc nie piszcie bzdur, że jakiś tam jednorazowy klaps wichruje dziecku psychikę...
<<I areszty, przepełnione tymi "bezstresowymi>>
Skąd taki wniosek Centaurku? Ja mam zupełnie inne obserwacje. Mieszkam w malym środowisku, z kórego wyszło kilku kryminalistów. We wszystkich przypadkach były to dzieci doświadczające przemocy w rodzinie, wyrastające w domu bez miłości, w którym jedynym środkiem wychowawczym była KARA, która zastępowała wszystko.
Wiecznymi karami da się jedynie wyhodować- jak już pisalam- psy Pawłowa.
No właśnie z obserwacji. Ludzi, którzy jadąc po pijaku, czy nawet na trzeźwo, ale brawurowo są zdziwieni, że jakaś tam policja ich zatrzymuje. Bo przecież mamusia nie karała, a tu jakiś krawężnik się czepia. A cóż dziecko takiego zrobiło? Ma ochotę jechać dwieście na godzinę po powiatówce, to jedzie. O co ta cała afera?
aśka rPoziom:
- Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
- Posty: 3249
80
Mama Tymka napisał 2010-10-06 17:43:57
Miałam napisać dużo więcej ale zwyczajnie nie chce mi się pisać bo Ty na tym forum jesteś jedyna nieomylna.aśka r napisał 2010-10-06 16:22:04
I dlatego mam dawać klapsy? To jest zdobywanie niepodważalnego autorytetu?
Co z tego że moje dziecko ma 2,5 roku? To aż 2,5 roku w których musiałam się zmagać z buntami, nauką tego co wolno a czego nie... dziecku zwłaszcza temu mniejszemu trudno coś wytłumaczyć - trzeba sięgać do wyobraźni i posiłkować się różnymi metodami by do niego trafić. To nie jest takie hop siup wychować dziecko przez pierwsze dwa lata. To właśnie takie dzieci - w wieku 2,5 roku lub młodsze dostają klapsy, żeby miały powód do płakania. Tylko dlatego, że płaczą, że marudzą, że dotkną goracego piekarnika, czy sięgną po szklankę z herbatą.
Nie bije się tylko dzieci powyżej jakiegoś wieku - dawanie klapsów nie jest uzależnione od tego ile lat ma dziecko więc argument, że moje ma tylko 2,5 roku nie jest żadnym argumentem. Nie wychowuję Młodego na mamińsynka - nie jest zapatrzony we mnie jak w obrazek, staje okoniem, ma humory, dostaje kary... tak jak zwyczajny dwulatek. I wydaje mi się że jeżeli przez te dwa pierwsze lata udało mi się wykazac taką cierpliwościa by nie podnieść ręki to dam radę wytrzymać dłużej. I tak do 18tki :)Pewnie można tylko skąd wiesz że ktoś nie stwierdzi że jakiekolwiek wpływanie na wolę dziecka szkodzi jego psychice i wtedy Ty też możesz mieć problem bo będziesz zmuszona wtedy mu już pozwolić na wszystko. Albo co ciekawsze Twoje dziecko trafi w swoim życiu na kogoś kto podważy Twój autorytet i jeżeli zrobi to skutecznie to też będziesz miała problem się z nim dogadać.