Wolność sumienia - piękne wyrażenie. Ale nie dla wszystkich.
Dla "części" postępowych kobiet jest solą w oku. Szczególnie, jeśli chodzi o sumienia lekarzy i farmaceutów, którzy nie chcą na zawołanie wykonywać aborcji czy wydawać leków o działaniu wczesnoporonnym.
Feministki chciałby, aby każda z kobiet miała prawo zabić swoje nienarodzone dziecko bez żadnych utrudnień. Podobnie tabletki wczesnoporonne - jeśli kobieta chce kupić, co aptekarzowi do tego? W końcu ona jest wolna!
Tak jest wolna. Ale co z wolnością lekarza i farmaceuty? Najpierw ten pierwszy.
Lekarz jest w dobrej sytuacji. Ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty w art. 39 gwarantuje mu możliwość skorzystania z tzw. klauzuli sumienia:
Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.
Nie jest tak źle - jeśli do wierzącego lekarza zgłosi się kobieta chcąca dokonać aborcji, to nawet jeśli ma do tego prawne podstawy - np. ciąża jest wynikiem przestępstwa, lekarz może odmówić zabicia rozwijającego się w niej dziecka.
Z takiej możliwości nie mogą skorzystać wierzący farmaceuci. Nadal muszą oni - wbrew sobie, wydawać dziewczynom i kobietom tabletki wczesnoporonne, kłamliwie zwane antykoncepcją. Na zakończonym niedawno europejskim kongresie katolickich farmaceutów postulowali oni, aby zapisy o klauzuli sumienia dla aptekarzy umieścić w europejskim ustawodawstwie - tak, aby w każdym kraju wierzący farmaceuta mógł być sobą...
No właśnie - po co w ogóle klauzula sumienia? Czy lekarze, pielęgniarki i (być może wkrótce) farmaceuci nie mogą na te 8-12h pracy zapomnieć o tym, że są katolikami? Czy nie mogą nagle przestać traktować ludzkie życie jako święte? Coraz więcej środowisk (szczególnie lewicowych) domaga się, aby ogólnie ludzie na czas pracy, na czas zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji zapominali kim są. Aby w pracy byli bezwyznaniowi, bezideowi, bezpłciowi i bez charakteru...
Czy mąż na czas służbowego wyjazdu powinien zapomnieć o tym, że jest mężem swojej żony, że ślubował jej wierność? Z tego wychodzi, że tak...
Na szczęście prawo zapewnia nam wolność sumienia. Wolność sumienia a nie niewolnictwo! Każdy z nas może być sobą 24h/dobę 7dni/tydzień 365dni/rok - nie trzeba w pracy czy w służbie udawać, że jest się kimś innym. Nie trzeba rezygnować ze swoich wartości, idei, wiary... Prawo pozwala na życie konsekwentne. Na razie lekarzom, pielęgniarkom i położnym. Mam nadzieję, że wkrótce również farmaceutom.
Bo gdy aptekarz zmuszony jest wbrew sobie (zmuszony... ma wybór - albo to zrobi, albo powinien zrezygnować z pracy w zawodzie) sprzedać dziewczynie tabletkę, za pomocą której ona zabije dziecko, które dopiero co zaczęło się rozwijać, bo przecież "ona jest wolna, ona ma prawo" - staje się niewolnikiem jej "sumienia". Sumienia najwyraźniej dziurawego, skoro pozwala na zabicie bezbronnego człowieka. A tak nie może być. Moja wolność nie może determinować działania drugiej osoby, zmuszać jej do czegoś. Farmaceuci powinni mieć możliwość prowadzić swoje apteki zgodnie z własnym sumieniem - jeśli ktoś jest katolikiem, powinien móc odmówić sprzedaży leków wczesnoporonnych, nawet powinien móc odmówić sprzedaży środków antykoncepcyjnych, a już na pewno - rzetelnie informować o ich negatywnych skutkach...
Najwyższy czas zacząć upominać się o wolność dla osób wierzących - nie tylko w tej sferze...
Zamknij