Tomasz Wolik
2014.09.26 15:42
Hej, co do bezsenności, to zapraszam na mój profil ;). Opublikowałem dość obszerny artykuł na ten temat.
konewka
2009.11.30 17:27
Ja wymiotowałam kilka razy dziennie do 27 tygodnia. Myślałam, że oszaleję. Wystarczy, że cokolwiek zjadłam i po kilku minutach biegłam do łazienki. Jeszcze w ciąży włosy wychodziły mi garściami, a zamiast przytyć co miesiąc chudłam coraz bardziej. Pod koniec ciąży było już lepiej. Na szczęście mała miała wyniki krwi bardzo dobre, powyżej normy.
alanml
2009.11.27 10:12
ja miałam 3 miesiące mdłosci a potem od 6 miesiąca miałam skurcze łydek i brałam 3 razy dziennie magnez a i tak nie przechodziło. Okropne te skurcze łydek.
jkm
2009.11.27 10:10
no właśnie ja w dwóch pierwszysch ciążach mdłości miałam do 4 miesiąca potem to już nic nie było ale przy trzecej ciąży zupełnie wszystko było inaczej mdłości były straszne wymioty też i samopoczucie było be
aśka r
2009.11.27 09:55
Także np na nudności jest jeden sposób, który stosowałam i pomagał mianowicie witaminy, które zażywamy w ciąży nie należy przyjmować rano a wieczorem po kolacji. A co do tego jakie dolegliwości odczuwamy w ciąży to przede wszystkim decydują nasze hormony i tak jak jedna kobieta w czasie ciąży tyje a druga chudnie to także i jedna ma np nudności a druga w ogóle nie wie co to znaczy. Kiedyś miałam taką sytuację moja siostra, która miała już dwójkę dzieci zawsze mówiła że przesadzam kiedy narzekałam na nudności ona przeszła dwie ciąże i nie wiedziała co to jest.
jkm
2009.11.27 09:43
ja to bym się tu napisała o moich 3 ciążach donoszonych i dwóch poronieniach ale tak było przy pierwszej ciąży objawy były standardowe bez jakichś szczególnych i ciąża pięknie donoszona poród w terminie była zgaga ale bez warjacji następnie było gorzej bo dwa razy poroniłami baliśmy się że nie da rady z drugim potomkiem oba poronienia w 12/13 tygodniu kolejna ciąża była wcześnie zdjagnozowana 4 tydzień i zaczęło się leżenie miało być w szpitalu ale wyprosiłam dom bo małe dziecko bez mamty tata w pracy no i się udało do 16 tygodnia było oleżenie i leki na podtrzymanie z nospą maiałam ich dosyć i bardziej od nich było mi niedobrze niż od ciąży od 17 tygodnia mogłam już wstać i wychodzić później było łożysko przodujące i strach przed odklejeniem ale donosiłam do terminu aż się lekarz dziwił że wytrzymaliśmy i w niedzielę w środku wakacji nasz syn się urodził ( leniwiec straszny) gorzej miałam po porodzie bo po 2 dniach nie mogłam chodzić leżeć na boku zająć się dzieckiem to był dramat płacz i ból ale przetrwałam to i poradziłam sobie po 14 dniach po mału zaczęłam wstawać i potem już jakoś poszło ostatnia ciąża nie była planowana ale jej się udało na początku bałam się czy nie poronię do 12 tygodnia jak wcześniejszych ciąż czułam się najgorzej ze wszystkich ciąż bo były silne mdłości wymioty i straszne zmęczenie na początku sporo schudłam bo nie mogłam jeść potem jakoś się to polepszyło żułam dużo gumy pomagało na mdłości ale w 4 miesiącu zaczęło boleć mnie spojene łonowe i nie dawałam rady dużo chodzić wróciły obawy czy znowu nie będzie podobnie jak po 2 porodzie ale nie było ciąża donoszona i tydzień przed terminem rozwiązana więcej dzieci nie planujem nawet tych nieplanowanych musimy się naszą trójką zająć intensywnie
Debris
2009.11.27 09:31
a ja większych dolegliwości nie miałam w pierwszych tygodniach byłam ciągle zmęczona ale szybko przeszło mdłości mogę policzyć na palcach jednej ręki :) pod koniec ciąży trochę zgaga męczyła i kręgosłup bolał :)
gochna
2009.11.27 09:24
u mnie na początku była walka o utrzymanie ciąży - do szpitala trafiłam z bólami podbrzusza i plamieniem. po kilku dniach lekarz stwierdził, że ciąża się nie rozwija, że trzeba wyskrobać. na żądanie mnie wypisał na przepustkę i pojechałam prywatnie do innego gina. ciąża pięknie się rozwijała. do 12 tygodnia jednak bardzo na siebie uważałam. w 17 tygodniu pojawiły się znów bóle i twardnienie brzucha. znów szpital. po lekach jakie dostawałam miałam silną zgagę i zaparcia, które nie ustąpiły już nigdy. w 23 tygodniu kolejny pobyt na oddziale - silne migreny. od 28 tygodnia praktycznie mieszkałam w szpitalu - zaparcia, bóle brzucha, zgaga. już wtedy zaczęła mi się skracać szyjka i wychodziły skurcze. po lekach dostawałam łopotań serca, miałam problemy z chodzeniem nawet (cała drżałam), do tego swędzenie brzucha i piersi. w 33 tygodniu byłam juz tak wykończona tym wszystkim, że na obchodzie powiedziałam wprost "albo mi robicie cesarkę, albo sama ją zrobię". wówczas lekarze po naradzie zmniejszyli mi ilośc leków i obiecali, że po skończonym 36 tc. rodzę. niestety - nie dało się. bez leków skurcze powracały i koniec końców na zakończenie 35 tc. zostałam mamą. i bardzoooo mi ulżyło. co prawda zaparcia i zgaga pozostały, ale teraz już wiem od czego (kamica oraz choroba żołądka i jelit). i pomimo cięzkiego okresu ciąży - cieszę się, że mam Antonię. kiedyś chcę powtórzyć wyczyn, aby mała miała braciszka.Chwała temu co bez gniewu idzie...