19
Maciejka
Zarejestrowany: 06-06-2008 14:08 .
Posty: 368
2009-05-21 10:04:51
Zaraz po skończeniu studiów w listopadzie urodziłam pierwszego synka.
Pech chciał, ze jak miał 6 miesięcy była oferta pracy do firmy państwowej na którą złozyłam swoje podanie.
Zostałam zaproszona na rozmowę, z że nie mialam z kim zostawic dziecka to na rozmowę do Pani dyrektor wjechałam z wózkiem i zostałam przyjęta od zaraz.
Nawet postawiłam warunek, ze muszę miec tydzien wolnego żeby znaleźć kogoś do dziecka nie było problemu.
Pracowałam, umowę dostałam ją na 3 miesiace, później kolejną na rok.
W tym czasie trafiła sie kolejna ciąża a termin porodu wypadł na zakonczenie okresu próbnego. Gdy ten czas sie zbliżał zapytano mnie , czy po macierzyńskim planuję wrócić do pracy, odpowiedziałam uczciwie, ze mając teraz dwójkę małych dzieci ( strarszy miał niespełna dwa latka) nie planuję powrotu wiec umowa rozwiązała sie sama.
Jak młodszy synek skonczył dwa latka zaczęłam szukać pracy.
Oddałam go do żłobka we wrześniu, i zaczęłam sie rozgladać.
Zznalazłam dośc szybko, co prawda nie przyjęłam jej od razu , ponieważ było dosc daleko od domu, ale grzecznie zapytałam , czy nie będzie w tej firmie czegoś bliżej mojego domku. Nie dostałam 100% pewnosci, ale jakaś szansa była, zaryzykowałam i od grudnia pracowalam prawie koło domu i w zasięgu ręki był i żłobek i przedszkole.
To sie nazywa szczęście
I tak minęło kolejne beztroskie 10 lat kiedy dowiedziałam się , ze jestem w ciaży.
Oczywiście pracowałam, były łzy, bo i 40 na karku i takich planów nie było, ale stało się urodziłam kolejnego synka, a po 5 miesiacach wróciłam do pracy.
Trochę pomogli rodzice do roku , poźniej była niania ( przez 4 miesiące , bo tyle czekałam na miejsce w żłobku) no i później żłobeczek.
Dalej pracuję, teraz wszyscy jesteśmy tak szcześliwi , że go mamy.
Nie byłoby tak wesoło i kolorowo na codzień gdyby nie Maciek.
Macierzyństwo przed samą 40 jest cudowne, zupełnie inne niż 18 lat temu, no moze nie dla pierwszego dziecka, bo to też zupełnie inna sytuacja, że zycie przyszłej Mamy wywraca się do góry nagami ( ale i tak warto).
No i tyle moich opowieści, muszę zając się pracą i zaraz potem wstawię zdjęcia z degustacji mleczka Candia.