Dzieci drą się pod blokiem
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzień Dobry,
POMÓŻCIE!
Mieszkam w bloku, ponad 50m nad ziemią. Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne), zamiast je wychowywać i co mogę w tej sytuacji zrobić?
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Ja mieszkam też w bloku , w dodatku na parterze i mam okna na plac zabaw . Mi ten problem nie przeszkadza - dziecko musi się gdzieś wyszaleć .
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Bo dzieci wychowane na grach komputerowych nie umieją się bawić. Naśladują bochaterów z gier. To nie jest takie bawienie w wojnę ja było kiedyś..niestety. Może trzeba im przewodnika, kogoś takiego kto pokaże jak inaczej można się fajnie bawić..
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
życie. za czasów mojego dzieciństwa 100 % dzieci całymi dniami przesiadywało na dworze,wydzierało się co chwilę o coś do mamy. teraz to już nie to samo...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Swego czasu, jak słyszałam takie narzekania, ktoś powiedział, jak chciało się ciszy to trzeba było zamieszkać na wsi lub w domku... a mieszkanie w bloku ciszy nie zapewnia...
Dziecko musi przebywać na świeżym powietrzu i się bawić... krzyki, głośne rozmowy itp. to normalna sprawa dochodząca z placów zabaw...
Chyba lepsze są takie zabawy niż ślęczenie całymi dniami prezd TV lub komputerem...
Na pewno co za dużo - to nie zdrowo... trzeba po prostu być wyrozumiałym...
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Wyrozumiały człowiek widzi place zabaw w parkach, z dala od mieszkań niewinnych ludzi. Popieranie dziecięcego rozwydrzenia u kogoś pod oknem świadczy według mnie o chamstwie i braku kultury. Gdybym zaczął zachowywać się tak samo (czyli wrzeszczeć pod blokiem), zapewne ludzie krzywo by się patrzyli i zwracali mi uwagę - i bardzo dobrze. Bo jeden człowiek ma nie zakłócać spokoju drugiemu człowiekowi. Tymczasem dzieci są powszechnie traktowane jak zwierzęta i dostają przyzwolenie - bo zwierzętom, jak i dzieciom - wolno. Ja jednak dzieci za zwierzęta nie uważam (zwierzęta niejednokrotnie są mądrzejsze). Gdy słyszę meczące dziecko, zastanawiam się gdzie są jego rodzice i dlaczego nic z tym nie robią (i kto im w ogóle pozwolił mieć dziecko... jak ja nie umiałem prowadzić samochodu, to prawa jazdy jakoś mi dać nie chcieli). Rodzic, jako właściciel dziecka, jest za nie odpowiedzialny. W normalnym świecie, gdzie obowiązuje przyzwoitość, rodzic wstydziłby się potem na osiedlu pokazywać, gdyby jego dziecko darło się ludziom pod oknami, a ludzie - całkiem słusznie - krzywo by na niego patrzyli. Co więcej - w normalnym świecie takie dziecko zostałoby przez obcych upomniane, a nawet skarcone i byłoby na to uzasadnione przyzwolenie. Bo jeśli twój twór wsadza mi 'nóż w ucho', ja mam prawo wsadzić jemu.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Na pewno są rodzice, którzy nie zwracają uwagi na swoje "drące" się pociechy ale nie można tego generalizować...
My też kiedyś byliśmy dziećmi i biegaliśmy krzycząc podczas zabawy - to mieli nas w "klatki" zamknąć.. chyba przesada...
Tak jest i obecnie... dziecko to dziecko - jedno grzecznie umie się bawić a drugie... no "krzyczy"...
- Zarejestrowany: 29.04.2011, 19:48
- Posty: 130
Zgadzam się z Tobą BoCin. Ja mieszkam na parterze i plac zabaw mam niemal pod oknem. W lato przy otwartym oknie mogę zapomnieć o spokoju. Denerwuje mnie tłumaczenie, że to dziecko, że musi się wyszaleć, że mu wszystko wolno. Można bawic się bez krzyków i wrzasków. Oczywiście rodzice powinni zwracać na to uwagę, ale Ci zazwyczaj tłmaczą się wymienionymi wcześniej frazesami. Głośna muzyka (przed 22) niektórym przeszkadza, ale wrzesczące dzieciaki za oknem są ok. Skoro żyjemy obok siebie, starajmy się nie przeszkadzać sobie nawzajem.
Kocham dzieci i niech się drą To ich dzieciństwo Nie zwalać na wychowanie , to prawo dziecka Taki delikatny jesteś? Masz dzieci? Pewnie cały dzień nie wrzeszczą Nie porę cię w twoich popisach na forum Obrażasz bardzo dzieci i rodziców To tyle!!!!!
- Zarejestrowany: 29.04.2011, 19:48
- Posty: 130
Zabierzmy zatem wszystkie krzyczące dzieci i zaprowadźmy pod okno Pani Baszki. My będziemy mieć spokój, a Pani będzie zadowolona. To, czy ktoś ma dzieci, czy też nie, nie ma tutaj znaczenia. Każdy ma prawo do ciszy i spokoju.
Zabierzmy zatem wszystkie krzyczące dzieci i zaprowadźmy pod okno Pani Baszki. My będziemy mieć spokój, a Pani będzie zadowolona. To, czy ktoś ma dzieci, czy też nie, nie ma tutaj znaczenia. Każdy ma prawo do ciszy i spokoju.
Co za ludzik się odezwał !!!!!!!Mam pod oknem dzieci cały rok kolonie , zielone szkoły i nie robię z tego tragedii
Ja również mieszkam w bloku. Dzieci bawiące się na podwórku mi nie przeszkadzają, choć często grają w piłkę tuż pod moim balkonem. Sama mam dziecko i wiem, że nie zawsze jest czas, żeby chodzić z dzieckiem na oddalony plac zabaw w parku. Masa obowiązków czeka na załatwienie również w domu. Rodzic musi mieć dziecko na oku, więc nie widzę nic w tym złego, że dzieci bawią się w pobliżu miejsca zamieszkania. Trzeba troszkę zrozumienia.
Dzieci zawsze bawiły się w pobliżu swoich domów i nikt się temu nie dziwił. W ostatnich czasach jakoś tak się porobiło, że zakazuje się dzieciom zabaw, gry w piłkę, wywieszając znaki "zakazu gry w piłkę", itp.
Układ nerwowy dzieci nie jest do końca ukształtowany, tak jak u dorosłych, więc muszą trochę "poszaleć".
Rodzic, jako właściciel dziecka, jest za nie odpowiedzialny. W normalnym świecie, gdzie obowiązuje przyzwoitość, rodzic wstydziłby się potem na osiedlu pokazywać, gdyby jego dziecko darło się ludziom pod oknami, a ludzie - całkiem słusznie - krzywo by na niego patrzyli. Co więcej - w normalnym świecie takie dziecko zostałoby przez obcych upomniane, a nawet skarcone i byłoby na to uzasadnione przyzwolenie. Bo jeśli twój twór wsadza mi 'nóż w ucho', ja mam prawo wsadzić jemu.
Mam pytanie, gdzie jest taki "normalny świat"? Uważam, że od dzisięcioleci dzieci bawiły się i DARŁY pod domem, pod blokami, wyrosły na normalnych dorosłych ludzi, więc dlaczego ma taki dorosły rodzic zakazywac tego swojemu dziecku?
Lepiej posadzić dzieciaka przed komputerem i w sieci się wyżyje???
Poza tym rodzic to nie WŁAŚCICIEL dziecka!!! To jego opiekun! W demokratycznym państwie nikt dla nikogo nie jest właścicielem. Mogę być właścicielem psa, rzeczy lub mieszkania, ale nie dziecka- nawet jeżeli jestem jego rodzicem.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Ja nie mam tego problemu. Lubie mieć okna otwarte i dochodzą do Mnie rożne głosy. Moze jestem juz przyzwyczajona, bo mam droge i ciagły ruch samochodów. Ciągle karetki, straż pożarna lub trąbiący kierowcy....Odgłosy z zewnątrz już mnie nie ruszają.
Co do dzieci, to warto zejść do rodziców tych dzieci i przestawić jak sie sprawy mają. Upomnieć zawsze można. Jak powiesz im,ze nie przeszkadza Ci normalna zabawa ale za to przeszkadzają głupie odgłosy, to może rodzice się poczują do odpowiedzialność za zachowanie swoich dzieci. Czy coś tracisz? Nic. Najwyżej trochę hałasu.
Innego sposobu nie ma. Na Policje nie zgłosisz. Jeszcze możesz napisać petycje do spółdzielni o przeniesienie placu zabaw w inne miejsce, które będzie mniej uciążliwe dla mieszkańców.
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
:D
Dzieci nie mogą wchodzić innym na głowę i narzucać swoich zasad. To mniejszość dziecięca, jako ludzkość zadomawiająca się ma się dostosować do większości, nie na odwrót. To mniejszość dziecięca ma zamieszkać w domku na odludziu lub na wsi, jeśli chce sobie krzyczeć. Nie może być tak, że dzieci, dopiero zadomawiające się w nowym świecie, narzucają swoje zasady. Dzieci (za pośrednictwem rodziców swych) mają te zasady przyjąć. I nikogo w klatki zamykać nie trzeba. Uważam że jeśli rodzice decydują się na dziecko, to biorą odpowiedzialność za jego wychowanie i mają obowiązek prowadzić je tak, by nie naruszało gwarantowanej konstytucyjnie nietykalności ludzkiej.
Pragnę dodać, że problem nie kończy się pod blokiem. Można się z nim spotkać także na mieście czy w sklepie. Czy w związku z tym, ludzie chcący w ciszy, miło przejść się przez miasto, mają z tego rezygnować, bo istnieje duża obawa, że natrafią na rozwydrzone dziecko? Czy mają nie chodzić do sklepów, bo mogą tam spotkać rozwydrzone dziecko? Przecież to jest męka, kiedy zmęczony pracą człowiek wraca do domu i nie może odpocząć, bo za oknem dziecięce krzyki. Jeśli chcą krzyczeć, proszę bardzo - w swoich domach, na odludziu, w dźwiękoszczelnych pomieszczeniach. Jeśli ktoś chce by jego dziecko krzyczało, niech zapewni swemu dziecku ku temu warunki, a nie porywa się z motyką na słońce.
Pragnę też oznajmić, że nikogo nie obrażam. Moje porównania są całkowicie zasadne. Dźwięki meczących kuz czy świń w chlewie, są dźwiękami bardzo podobnymi do tych, które słyszę za oknem. To rodzice pozwalają swym dzieciom, by te zachowywały się jak zwierzęta. To rodzice poniżają swe własne dzieci.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Wyrozumiały człowiek widzi place zabaw w parkach, z dala od mieszkań niewinnych ludzi. Popieranie dziecięcego rozwydrzenia u kogoś pod oknem świadczy według mnie o chamstwie i braku kultury. Gdybym zaczął zachowywać się tak samo (czyli wrzeszczeć pod blokiem), zapewne ludzie krzywo by się patrzyli i zwracali mi uwagę - i bardzo dobrze. Bo jeden człowiek ma nie zakłócać spokoju drugiemu człowiekowi. Tymczasem dzieci są powszechnie traktowane jak zwierzęta i dostają przyzwolenie - bo zwierzętom, jak i dzieciom - wolno. Ja jednak dzieci za zwierzęta nie uważam (zwierzęta niejednokrotnie są mądrzejsze). Gdy słyszę meczące dziecko, zastanawiam się gdzie są jego rodzice i dlaczego nic z tym nie robią (i kto im w ogóle pozwolił mieć dziecko... jak ja nie umiałem prowadzić samochodu, to prawa jazdy jakoś mi dać nie chcieli). Rodzic, jako właściciel dziecka, jest za nie odpowiedzialny. W normalnym świecie, gdzie obowiązuje przyzwoitość, rodzic wstydziłby się potem na osiedlu pokazywać, gdyby jego dziecko darło się ludziom pod oknami, a ludzie - całkiem słusznie - krzywo by na niego patrzyli. Co więcej - w normalnym świecie takie dziecko zostałoby przez obcych upomniane, a nawet skarcone i byłoby na to uzasadnione przyzwolenie. Bo jeśli twój twór wsadza mi 'nóż w ucho', ja mam prawo wsadzić jemu.
Nie wlasciciel tylko opiekun odpowiedzialny za wychowanie, za byt i za wpojone normy społeczne. Dziecko nie jest rzeczą lub zwierzeciem udomowionym by miec własciciela.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
A znasz osoby w swojej okolicy, ktore mysla podobnie jak ty?
:D
Dzieci nie mogą wchodzić innym na głowę i narzucać swoich zasad. To mniejszość dziecięca, jako ludzkość zadomawiająca się ma się dostosować do większości, nie na odwrót. To mniejszość dziecięca ma zamieszkać w domku na odludziu lub na wsi, jeśli chce sobie krzyczeć. Nie może być tak, że dzieci, dopiero zadomawiające się w nowym świecie, narzucają swoje zasady. Dzieci (za pośrednictwem rodziców swych) mają te zasady przyjąć. I nikogo w klatki zamykać nie trzeba. Uważam że jeśli rodzice decydują się na dziecko, to biorą odpowiedzialność za jego wychowanie i mają obowiązek prowadzić je tak, by nie naruszało gwarantowanej konstytucyjnie nietykalności ludzkiej.
Pragnę dodać, że problem nie kończy się pod blokiem. Można się z nim spotkać także na mieście czy w sklepie. Czy w związku z tym, ludzie chcący w ciszy, miło przejść się przez miasto, mają z tego rezygnować, bo istnieje duża obawa, że natrafią na rozwydrzone dziecko? Czy mają nie chodzić do sklepów, bo mogą tam spotkać rozwydrzone dziecko? Przecież to jest męka, kiedy zmęczony pracą człowiek wraca do domu i nie może odpocząć, bo za oknem dziecięce krzyki. Jeśli chcą krzyczeć, proszę bardzo - w swoich domach, na odludziu, w dźwiękoszczelnych pomieszczeniach. Jeśli ktoś chce by jego dziecko krzyczało, niech zapewni swemu dziecku ku temu warunki, a nie porywa się z motyką na słońce.
Pragnę też oznajmić, że nikogo nie obrażam. Moje porównania są całkowicie zasadne. Dźwięki meczących kuz czy świń w chlewie, są dźwiękami bardzo podobnymi do tych, które słyszę za oknem. To rodzice pozwalają swym dzieciom, by te zachowywały się jak zwierzęta. To rodzice poniżają swe własne dzieci.
Mnie to przeraża co napisałeś !!!!!!!!! Cisza obowiązuje od 22:00
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Idą wakacje i zapewne większość dzieci wyjedzie. Nie wiem czy wtedy się pod blokiem po prostu pusto nie zrobi i nie zacznie czegoś brakować..
A znająć Baszkę jestem pewna że jeszcze by dzieciakom słodyczy podrzuciłą
- Zarejestrowany: 29.04.2011, 19:48
- Posty: 130
Rozumiem, że gdybym wystawiła pod blok głośniki i przez cały dzień włączyła muzykę na cały regulator, to nikomu nie mogłoby to przeszkadzać. Przecież ciasza nocna obowiązuje od 22.