Filantropia?
- Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
- Posty: 3823
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
dostaję wiele takich maili. No i nie wiem, nie na kazde odpisuję. Jak mail pochodzi od znajomego to co innego niz jak od obcego.
- Zarejestrowany: 06.08.2009, 10:50
- Posty: 2310
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?