Filantropia? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Filantropia?

14odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 2338
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    12 kwietnia 2010, 12:10 | ID: 190744
    Dostałam własnie na skrzynkę prośbę o pomoc. Nie finansową. O przesłanie maila dalej. Bo mail zawiera ponoć skrypt html, który zlicza ile razy był wysłany, a firma zajmująca się badaniami skuteczności marketingu płaci za leczenie dziecka w zależności od ilości zliczeń. I tak się zastanawiam - czy to możliwe? Czy nie jest to forma wyłudzenia adresów mailowych? A jeżeli nie to czy nie można opłacić leczenia bez takiego "kupowania" pomocy. .. Jakie jest Wasze zdanie na temat takiego "pomagania"?
    taką wodą być a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie
    Użytkownik usunięty
      1
      • Zgłoś naruszenie zasad
      12 kwietnia 2010, 12:12 | ID: 190746
      Ja na takie coś nie reaguje. Nie znam się i nie wiem czego się spodziewać, dlatego unikam takich rzeczy.
      Avatar użytkownika Kasiella
      KasiellaPoziom:
      • Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
      • Posty: 3823
      2
      • Zgłoś naruszenie zasad
      12 kwietnia 2010, 12:14 | ID: 190749
      Trochę dziwna PROSBA o POMOC...Nie spotkałam się z czyms takim...
      Avatar użytkownika dziecinka
      dziecinkaPoziom:
      • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
      • Posty: 26147
      3
      • Zgłoś naruszenie zasad
      12 kwietnia 2010, 13:40 | ID: 190798

      dostaję wiele takich maili. No i nie wiem, nie na kazde odpisuję. Jak mail pochodzi od znajomego to co innego niz jak od obcego.

      Avatar użytkownika Malwinka
      MalwinkaPoziom:
      • Zarejestrowany: 06.08.2009, 10:50
      • Posty: 2310
      4
      • Zgłoś naruszenie zasad
      12 kwietnia 2010, 13:43 | ID: 190802
      AlusiaSz napisał 2010-04-12 14:12:22
      Ja na takie coś nie reaguje. Nie znam się i nie wiem czego się spodziewać, dlatego unikam takich rzeczy.
      Ja również nie reaguję na takie maile. 
      Panuj nam sloneczko ☺
      Użytkownik usunięty
        5
        • Zgłoś naruszenie zasad
        12 kwietnia 2010, 14:18 | ID: 190834
        Od razu do kosza. Rzeczywiście służy to albo do stworzenia gigantycznej bazy danych (i odsprzedania jej później za grubą kasę) albo -co gorsza - do infekcji komputera jakimś wirusem (którego nieświadomie rozsyłasz dalej). Typowa gierka na wzbudzenie litości - jak tu nie pomóc choremu dziecku (któe w rzeczywistości prawdopodobnie nie istnieje), skoro to zajmie tylko chwilę? Wywal i przeskanuj komputer antywirem (choć prawdopodobieństwo infekcji raczej niewielkie).
        Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
        Użytkownik usunięty
          6
          • Zgłoś naruszenie zasad
          12 kwietnia 2010, 20:52 | ID: 191166
          A to dziecko nie ma przypadkiem na imię Wandzia? Od czterech lat krązy sobie taki mail w internecie. Nie odbieram, usuwam od razu ze strachu przed wirusami.
          Użytkownik usunięty
            7
            • Zgłoś naruszenie zasad
            12 kwietnia 2010, 21:06 | ID: 191176
            jakoś nie chce mi się wierzyć w tego typu pomoc! ja zawsze kasuje takie meile!
            Trzeba umieć iść słoneczną stroną życia....
            Avatar użytkownika Ulinka
            UlinkaPoziom:
            • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
            • Posty: 6675
            8
            • Zgłoś naruszenie zasad
            12 kwietnia 2010, 23:55 | ID: 191193
            Od razu do kosza.
            Avatar użytkownika Marcin1984
            Marcin1984Poziom:
            • Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
            • Posty: 2879
            9
            • Zgłoś naruszenie zasad
            13 kwietnia 2010, 04:17 | ID: 191201
            a Pajacykowi w brzuszek klikacie? Taka sama zasada działania. a czy prośba prawdziwa? To już inna kwestia http://pajacyk.pl/
            Familie rządzi, Familie radzi, Familie nigdy Cię nie zdradzi
            Użytkownik usunięty
              10
              • Zgłoś naruszenie zasad
              13 kwietnia 2010, 05:54 | ID: 191217
              Marcin1984 napisał 2010-04-13 06:17:38
              a Pajacykowi w brzuszek klikacie? Taka sama zasada działania. a czy prośba prawdziwa? To już inna kwestia http://pajacyk.pl/
              No właśnie. Takie same są akcje ze zbieraniem etykiet z herbaty czy kapsli. Stąd moja konstarnacja.
              taką wodą być a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie
              Użytkownik usunięty
                11
                • Zgłoś naruszenie zasad
                13 kwietnia 2010, 15:55 | ID: 191595
                Prosz... Omawiany list stanowi dobry przykład dość popularnej grupy łańcuszków pseudocharytatywnych, w których prosi się o pomoc dla (często najzupełniej nieistniejącego) dziecka chorego na raka lub inną ponurą przypadłość. Takie e-maile żerują na najlepszych odruchach ludzkiego serca, któż z nas nie wzruszy się opowieścią ojca zrozpaczonego chorobą swojej córeczki. Ci najbardziej zatwardziali zostają zresztą upomnieni: Jeśli usuniesz ten list ... będzie to oznaczać, że naprawdę nie masz serca.

                W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.

                Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:

                * George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!

                Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":

                www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?
                Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
                Użytkownik usunięty
                  12
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  13 kwietnia 2010, 20:42 | ID: 191760
                  Mama Tymka napisał 2010-04-13 07:54:49
                  Marcin1984 napisał 2010-04-13 06:17:38
                  a Pajacykowi w brzuszek klikacie? Taka sama zasada działania. a czy prośba prawdziwa? To już inna kwestia http://pajacyk.pl/
                  No właśnie. Takie same są akcje ze zbieraniem etykiet z herbaty czy kapsli. Stąd moja konstarnacja.
                  Akurat jeśli chodzi o kapsle, to zbieraliśmy  2 lata temu w Olsztynie dla sparaliżowanego po wypadku chłopaka plastikowe zakrętki od butelek. Zebrano w ten sposób trochę ponad 10 tys. zł., więc miało to chyba sens. Chłopak kasę otrzymał, więc zbiórka była też i uczciwa. A co do etykiet od herbaty, to chyba prościej byłoby zbierać makulaturę. Ale - przyznaję się - Pajacykowi w brzuszek parę razy kliknęłam. Potem przestałam, ale za to na BP po zatankowaniu przekazuję co jakiś czas punkty z karty na akcję "Pajacyk"
                  Użytkownik usunięty
                    13
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    14 kwietnia 2010, 06:39 | ID: 191827
                    centaurek napisał 2010-04-13 17:55:15
                    Prosz... Omawiany list stanowi dobry przykład dość popularnej grupy łańcuszków pseudocharytatywnych, w których prosi się o pomoc dla (często najzupełniej nieistniejącego) dziecka chorego na raka lub inną ponurą przypadłość. Takie e-maile żerują na najlepszych odruchach ludzkiego serca, któż z nas nie wzruszy się opowieścią ojca zrozpaczonego chorobą swojej córeczki. Ci najbardziej zatwardziali zostają zresztą upomnieni: Jeśli usuniesz ten list ... będzie to oznaczać, że naprawdę nie masz serca.

                    W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.

                    Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:

                    * George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!

                    Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":

                    www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?
                    Nie - bez kwot, dziecko inne, firma nie podana :)))))
                    taką wodą być a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie
                    Użytkownik usunięty
                      14
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      14 kwietnia 2010, 14:47 | ID: 192082
                      Mama Tymka napisał 2010-04-14 08:39:09
                      centaurek napisał 2010-04-13 17:55:15
                      Prosz... Omawiany list stanowi dobry przykład dość popularnej grupy łańcuszków pseudocharytatywnych, w których prosi się o pomoc dla (często najzupełniej nieistniejącego) dziecka chorego na raka lub inną ponurą przypadłość. Takie e-maile żerują na najlepszych odruchach ludzkiego serca, któż z nas nie wzruszy się opowieścią ojca zrozpaczonego chorobą swojej córeczki. Ci najbardziej zatwardziali zostają zresztą upomnieni: Jeśli usuniesz ten list ... będzie to oznaczać, że naprawdę nie masz serca.

                      W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.

                      Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:

                      * George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!

                      Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":

                      www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?
                      Nie - bez kwot, dziecko inne, firma nie podana :)))))
                       Tym bardziej bym uważał...
                      Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!