Ja ze swoimi kontaktu nie mam. Sama jestem chrzestną dwóch dziewczynek. Niestety obie mieszkają w innych krajach i kontakt z Nimi mam utrudniony.
Mojego chrzestnego widziałam dosłownie trzy razy w życiu - na chrzcinach, komuni i weselu - to daleki kuzyn mojej mamy.
z chrzestnym mam kontakt odwiedzam go w wakacje jego córki też do nas przyjeżdżają z chrzestną kontaktu nie mam niestety! za to chrzestni Patryka trafili nam się super (a wcale nie są naszą rodziną!) i ja mam małą chrześnicę (córkę siostry mojego męża) odwiedzam ją w miarę regularnie i traktuję jak swoją córeczkę :))
Swego ojca chrzestnego praktycznie nie znałam bo jak miałam 2 latka to wyjechaliśmy... z matką chrzestną natomiast kontakt mam dobry, bo to moja ciocia, rodzona siostra mojej mamy.
Ale za to Oliwcia nie chwaląc się, to jak na razie ten kontakt ma suuuper... i wie że mój starszy syn to jej ojciec chrzestny... hihihi... nawet dzisiaj o to ją pytałam i bez zastanowienia powiedziała, ze to wujek Mariusz jest jej chrzestnym. Wie również kto jest jej matką chrzestną... oj chyba kiedyś o tym już wspominałam...


Moje więźi są zerowe ale jakos nad tym nie ubolewam. Teraz bardziej sie staram aby Kuba miał jakąkolwiek więź ze swoimi rodzicami chrzestnymi. Na szczescie pamietaja o urodzinach i swietach a na codzien są zapracowani jak każdy z nas. Takie życie...
Ja miałam zero kontaktów z chrzestnymi. śmiem twierdzić, że kontakt był jednorazowy. Chociaż z rodziną chrzestnego parę razy w życiu się spotkałam. Moje dzieci mają częsty kontakt z matkami chrzestnymi a wnuczka z ojcem chrzestnym. A to z racji powiązań rodzinnych. I dlatego uważam , że rodziców chrzestnych trzeba szukać wśród najbliższych i zaprzyjaźnionych ludzi. I trzeba się zastanowić kogo wybieramy, bo prawdopodobnie dzieci przejmują cechy rodziców chzestych. Coś w tym jest!!!!
chrzrestny to maz mojej mamy kuzynki...super gosc normalnie, mieszka w niemczech ale 3 razy do roku zawsze jest w polsce i jest spoko. chrzestna kuzynka taty tez super babka, normalnie jak moja mamuska..hehehhe mieszka 20km odemnie ale sie czesto nie widujemy...teraz mysle jakich chrzestnych dla malenstwa wybrac....
Moja chrzestna chociaż rodzona siostra mojego taty ma mnie w hmmm ... ale za to z chrzestnym mam dobry kontakt

Z Chrzesną mam dobry kontakt- to siostra mojego ojca. Zawsze jak przyjeżdżałam do Babci to ona tam była... bo mieszkali z babcią. A chrzesny- kolega mamy... widziałam go kilka razy w życiu.
Moją matkę chrzestną widywałam przez całe dzieciństwo rzadko - ze względów zdrowotnych nie mogła być też na mojej I komunii św. Nie mam z nią żadnej więzi, nie miała kiedy się wytworzyć. Ostatnio widziałam się z nią kilka lat temu.
Z moim ojcem chrzestnym kontakt mam dobry i częsty - to brat mojego taty. Wiem, że mogę na niego liczyć - to, że jestem dorosła, niczego nie zmienia.
Mój chrześniak ma 6,5 roku. Staram się odwiedzać go często, pomagać w wychowywaniu. Zwłaszcza w wychowaniu religijnym - w końcu od tego są rodzice chrzestni.
chrzestnej nie znam w ogóle, chrzestny to brat taty i mam z nim częsty, aczkolwiek luźny kontakt
To różnie, chyba bliżej jestem związana z ojcem chrzestnym. ale liczyć mogę i na ojca i na matkę chrzestna.
A ja sama zostałam Mamusia Chrzestną 2 miesiace temu i jestem szczęśliwa taki maly aniołeczek to wielka pociecha staram sie jej dawać nie tylko prezenty bo to nie wszystko,ale uśmiech na buźce.To jest ważniejsze ;0)
A moja Chrzestna nie była nawet na moim ślubie a dla mnie jest to jednoznaczne-brak akceptacji może dlatego,że jakiś czas temu postanowiła zmienic wiarę na Zielonoświątkową...Ja będę szanowała swoją tak jak obiecałam jej w kościele...A obietnic dotzrymuję ;0)
Z ojciem chrzestnym mam bardzo dobry kontakt-to brat mojego taty,nawet wczoraj spędzaliśmy wspólnie święta :)
Z matką chrzestną jest tak samo,widzimy się kiedy tylko jest możliwość.
Ja z chrzestnymi również więzi nie mam, ojca chrzestnego prawie nie widzę, rzadko mam okazję, a matki chrzestnej to w ogóle nie chciałabym odwiedzać...
ja tez z chrzestnymi nie mam dobrego kontaktu w sumie kontakt jest żaden ...podobno byli wzięci z przypadku bo nikt nie chciał mnie do Chrztu trzymać :-(:-( ja sama nie jestem chrzestną a szkoda....byłabym zupełnym ich przeciwieństwem ....mój mąż jest podwójnym chrzestnym...i powiem szczerze, ze jago zachowanie w stosunku do chrześniaczki jest zupełnie inne niż do chrześniaka...za Małego to chyba by się dał pokroić.. uważam, ze jeśli się ma kilku chrześników...to każdego należy traktować tak samo...bez faworyzowania....faktem jest, że Mały jest z bliższej rodziny..i jest tak słodki, że ja sama nie umiem mu się oprzeć...może to z tego wynika:-)
rzadko mam kontakt z chrzestnymi.mąż też,ale chrzestna to w ogóle wybór niewypał u niego.widzieli się tylko na komunii i naszym ślubie

z chrzestną nie utrzymuję kontaktów od 14 lat, kiedy to pobiła się z moją mamą na weselu wuja (że niby mama mnie źle wychowała i takie tam).
o przepraszam - na osiemnastkę przyjechała z bombonierką i złotymi kolczykami.
a chrzestny? no cóż. był u mnie na komunii, a potem to ani widu ani słychu. na osiemnastkę nie przyjechał. zadzwonił pól roku później z życzeniami.
ostatni raz widziałam go chyba 4 lata temu na 50leciu dziadków. nawet nie wiedział kto ja jestem.
Z chrzestną matką mam dobry kontakt, to rodzona siostra mojej mamy. Często się widujemy, ponieważ mieszka w tym samym bloku, co moi rodzice. Z ojcem chrzestnym widuję się na rodzinnych uroczystościach - ślubach lub pogrzebach. Kontakt w dzieciństwie mieliśmy słaby, on był bardzo młody (miał 16 lat gdy podawał mnie do chrztu) Na mojej komunii też nie był, ale zawsze pamiętał o prezencie na święta (a może to jego rodzice pamiętali? - w sumie to oni przekazywali mi te podarunki) Swoim synom, starałam się wybrać dobrych chrzestnych, pamiętają o urodzinach i świętach. Ale czy to wystarczy? Teraz gdy zostałam sama z dziećmi, przydałaby mi się pomoc. Choćby zabranie dziecka na weekend lub kilka dni w wakacje lub ferie. Bycie chrzestnym to nie tylko obdarowywanie prezentami, ale także w miarę możliwości pomoc rodzicom w wychowaniu małego człowieka. Teraz o tym się zupełnie zapomina, a szkoda.