Dzień Dziecka - kiedyś i dziś - czym się różni? - Forum

O czym tu pisać - za moich czasów to jak człek dostał cukierka czy pomarańczę to z tego się cieszył. W szkole był dzień sportu. Teraz dzieciaczkom naszym kochanym kupujemy zabawki z "najwyższej" półki i "szalejemy" w parkach rozrywki  lub na placach zabaw. I to jest ta różnica - ale na pewno większość powie - teraz są inne czasy - oczywiście i ja to rozumiem.

jajko niespodziankę dostawałam i się cieszyłam niesamowicie:D pamiętam, że jajko niespodzianka to było jak zakazany owoc i tylko na specjalnie okazje się dostawało. a jak spędzałam ten dzień to nie pamiętam, pewnie jakiś spacer z rodzicami-chyba nic specjalnego skoro umknęło mi z pamięci.

teraz to dzieciaki dostają wielkie prezenty i to jest naprawdę "ich" dzień. jakieś festyny w miastach, wielkie place zabaw i zorganizowane imprezy.. no coż inne czasy

A ja pamiętam jeden cudowny Dzień Dziecka w szkole podstawowej. Pojechaliśmy na piknik nad jezioro, był rejs statkiem wycieczkowym i były pączki i oranżada i różne konkurencje, w których można było np. wygrać skakankę. Nie chwaląc się, organizatorką imprezy była moja mama, która była wtedy w trójce klasowej, dzięki mamo za piękne wspomnienia

Oliwko, ale ja właśnie obserwuję, że im więcej rzeczy ma moja córka, tym mniej się tym cieszy!

Dzień Dziecka to była wielka feta w wiejskiej szkole, do której chodziłam jako mały bączek. Pamiętam kartony z lodami w kostkach, przełożone wafelkami. Smietankowe i czekoladowe. Lody Bambino - pamiętacie? I konkurencje sportowe, wszystkie ku chwale Polski socjalistycznej ;) I podkolanówki białe,  zakladane pod sandalkami, umazane szybko kiedy złapało się kontuzję ;) A konkurencje proste, bieganie z workami i jajkiem, sztafeta, rzucanie piłeczki itp...Nie pamiętam prezentów od rodziców w ten dzień, tylko życzenia i buziaki - w domu się nie przelewało i były wazniejsze sprawy do kupienia. I ja to rozumiałam.

Teraz obserwuję, że coraz ciężej jest sprawdzić satysfakcję dziecku prezentem, kiedy ma wokół siebie tyle rzeczy, zabawek. Ale to jest nasza, rodziców wina. Pakujemy tym dzieciom zabawki na każdą okazję, spełniamy ich marzenia zabawkowe, bo to i dla nas jest wielka przyjemność. Bo przecież tego nie mieliśmy...

Paiętam jak na dzień dziecka dostałam hula-hop!!!! To był dopiero prezent!!!!! matko, przecież ja przez całe lato sie z nim nie rozstawałam. I wszyscy mi zazdrościli!!!!!

teraz większą trudność sprawia nam wybranie prezentu dla dziecka.....Czemu? Kiedyś było więcej pieniędzy, a mniej towaru, który mozna było kupić.... A dziś? Jest tego wszystkiego masa, dzieci mają zabawki, mają wszystko...I co tu mozna jeszcze dokupić?

Ja na dzień dziecka planuje wycieczkę rowerową z chłopakami... Nie za długą, ale zawsze.... Poza tym, jakaś drobnostka....Jakaś niedroga zabawka. No i oczywiście wypad na lody:) Bez tego ani rusz:)))

To było z 50 lat temu. I to był taki jedyny dzień w moim życiu.

Mama wychowywała nas sama. I w związku z tym nie było zbyt bogato i nie świętowaliśmy żadnych urodzin, imienin i świat. Mówię oczywiście w sensie otrzymywania prezentów i przyjmowania gości.

Ale jeden dzień był wyjątkowy.

Przyszliśmy ze szkoły a w domu ....niespodzianka. Mieliśmy ogromne biurko, które stało na środku pokoju przy oknie. I w ten dzień, na tym biurko przykrytym papierem było coś pięknego!!!

A więc faworki ( przygotowane przez mamę), pomarańcze, oranżada, kompot. I prezenty...dla mojego brata piłka a dla mnie skakanka. Może jeszcze coś było, ale tylko to pamiętam. I zapamiętałam naszą radość i radość naszej mamy na całe życie.

I dlatego uważam , że w ten dzień nie ważne są prezenty ale właśnie ta radość. Bo prezenty mogą być skromne ale obecność najbliższych osób najbardziej się liczy.

A więc my z córką chcemy spędzić tak ten dzień aby być razem z dziewczynkami i dać im dużo radości bez prezentów. A więc wypad na basen, na lody i cały dzień wspólnej zabawy.

Jakoś nie mam co wspominać :/ Jedyne co, to to, że w szkole w tym dniu był organizowany "Dzień Sportu", nie było lekcji i były jakieś zawody zazwyczaj. A w domu, hmm. Dzień jak codzień. Nie było pieniędzy na żadne prezenty, może czasem jakaś czekolada, ale niekoniecznie. Za to Szymuś ma codziennie dzień dziecka hihi. Nie żałujemy mu niczego, ma dopiero roczek i już dwa pełne kosze zabawek ;) I każdy dzień jest dla nas wyjątkowy, wypełniony śmiechem i zabawą. Nie planuję w tym roku jakiegoś specjalnego prezentu konkretnie w tym dniu. Przyjedzie Mąż, to się wybierzemy na zakupy i wspólnie wybierzemy coś na poczet Dnia Dziecka ;) Zresztą Szymciur woli zabawki "innego typu" hihi (czyt. prawdziwe garnki, drewniane sztućce itp). Na prawdziwe chyba przyjdzie jeszcze czas.

No i fajnie najwazniejsze jest aby miec czas dla dzieci.. zabawka za  jakis czas sie zepsuje i wyladuje na wysypisku a wspomnienia i zdjecia pozostaja na dlugo :)

Moj M jest ulubionym wujkiem swoich bratankó bo  zamiast kupowac kolejna zabawke ktorych maja tony organizuje im zawsze jakis fajny dzien np wypad na wycieczke,  do stadniny koni, quady, zwiedzanie jakichs zamków, ostatnio splyw kajakiem..zawsze cos ciekawego