rozwód a samotność
- Zarejestrowany: 18.02.2011, 13:32
- Posty: 48
Witam,
Ciężko w to uwieżyć mi, ale odeszłam od męża 04 października, jestem w 100% zdecydowana że chcę rozwodu. Mąż podniósł na mnie rękę i wtedy zrozumiałam jak naprawdę mnie traktował przez ten czas jak byliśmy razem. Przyznał mi się w e-mailu, że był złym mężem, że spowodował bardzo niską samoocenę w mojej osobie i błagał o wybaczenie. Niestety nie potrafię mu wybaczyć.
W tej chwili twierdzi, że zmienił pracę i że chodzi do psychologa, który robi mu terapię jakimiś prądami. Sprawdziłam go, nadal pracuje tam gdzie pracuje, a co do psychologa, to ręce opadają, bo mówi raz że Pani psycholog zabrania mu się spotykać ze mną a za chwilę pisze że pozwoliła mu się spotkać ze mną. Wiele by tego wymieniać, w jaki sposób próbuje zrobić ze mnie kretynkę bylebym tylko uwiezyła w jego bajeczki.
Nie mamy dzieci, ani żadnej wspólności majatkowej.
Dokucza mi w tej chwili samotność, nie wiem czy powinnam się z kimś spotykać? Lata mi lecą i boję się że kiedyś zostanę sama, mam głównie na myśli dziecko, którego bardzo chciałam :((
Co myślicie ??
Karola trzymaj się dzielnie, ja tez miałam pecha w doborze partnerów.
Stąd u mnie dzieko 2 letnie a mam 35 lat:) Jestem szczęśliwą mamą i żoną. Wierz mi warto walczyć o swoje szczęście:)
Trzymam kciuki!
To moje zdanie: ja by do niego nie wróciła. On przerwał pewne granice.
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Masz prawo ułożyc sobie ponownie życie. Moje zdanie - jak raz podniósł na ciebie rękę zrobi to nowu. Nie musisz do tego wracać!
- Zarejestrowany: 18.02.2011, 13:32
- Posty: 48
Dziękuję Wam za wsparcie.
A jak myślicie kiedy jest najlepszy czas by myśleć o układaniu sobie życia na nowo ?
Boję się, że może nadejść taki moment, że będę się czuła tak samotna że wrócę do niego :(
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Dziękuję Wam za wsparcie.
A jak myślicie kiedy jest najlepszy czas by myśleć o układaniu sobie życia na nowo ?
Boję się, że może nadejść taki moment, że będę się czuła tak samotna że wrócę do niego :(
To chyba samo przyjdzie że poczujesz że mozesz zaczynać wszystko od nowa...daj sobie czas:)
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ale Ci się w życiu pokielbasiło:( Współczuję. Ja do męża na Twoim miejscu bym nie wróciła. Widzisz przecież, że dalej kłamie....
Co do samotności..Napewno spotkasz swoją drugą połowę, z którą będziesz szczęśliwa....Tylko bądź cierpliwa, na wszystko przyjdzie czas. Nie martw się, że będziesz samotna. Po prostu "wyjdź do ludzi":))) Pozdrawiam Cię cieplutko:)))
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Wierzę że spotkasz kogoś odpowiedniego. Tylko nic na siłę! Powodzenia ;)
- Zarejestrowany: 26.11.2011, 20:36
- Posty: 1
to nie jest takie łatwe dziewczyny.mnie facet uderzyl duzo razy,kopał ale nadal z nim siedze bo codziennie powtarzam sobie ze bedzie lepij ze sie zmieni a jest coraz gorzej.nie umiem powiedziec dosc!MAMY 3 LETNIA CORECZKE.MIMO ZE TAK MNIE TRAKTUJE NIE POTRAFIE ODEJSC.............
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
to nie jest takie łatwe dziewczyny.mnie facet uderzyl duzo razy,kopał ale nadal z nim siedze bo codziennie powtarzam sobie ze bedzie lepij ze sie zmieni a jest coraz gorzej.nie umiem powiedziec dosc!MAMY 3 LETNIA CORECZKE.MIMO ZE TAK MNIE TRAKTUJE NIE POTRAFIE ODEJSC.............
może nie wierzysz, że będzie Ci lepiej?
albo masz niską samoocenę, co by nie było dziwne w Twojej sytuacji.
a gdybyś była bez niego, poczułabyś się lepiej.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Witam,
Ciężko w to uwieżyć mi, ale odeszłam od męża 04 października, jestem w 100% zdecydowana że chcę rozwodu. Mąż podniósł na mnie rękę i wtedy zrozumiałam jak naprawdę mnie traktował przez ten czas jak byliśmy razem. Przyznał mi się w e-mailu, że był złym mężem, że spowodował bardzo niską samoocenę w mojej osobie i błagał o wybaczenie. Niestety nie potrafię mu wybaczyć.
W tej chwili twierdzi, że zmienił pracę i że chodzi do psychologa, który robi mu terapię jakimiś prądami. Sprawdziłam go, nadal pracuje tam gdzie pracuje, a co do psychologa, to ręce opadają, bo mówi raz że Pani psycholog zabrania mu się spotykać ze mną a za chwilę pisze że pozwoliła mu się spotkać ze mną. Wiele by tego wymieniać, w jaki sposób próbuje zrobić ze mnie kretynkę bylebym tylko uwiezyła w jego bajeczki.
Nie mamy dzieci, ani żadnej wspólności majatkowej.
Dokucza mi w tej chwili samotność, nie wiem czy powinnam się z kimś spotykać? Lata mi lecą i boję się że kiedyś zostanę sama, mam głównie na myśli dziecko, którego bardzo chciałam :((
Co myślicie ??
Myślę, że dobrze zrobiłaś, że odeszłaś.
Odważyłaś się - bądź z siebie dumna!
I popraw swoją samoocenę - warto!
życzę dużo siły i radości. Powodzenia i wytrwania w decyzji!
to nie jest takie łatwe dziewczyny.mnie facet uderzyl duzo razy,kopał ale nadal z nim siedze bo codziennie powtarzam sobie ze bedzie lepij ze sie zmieni a jest coraz gorzej.nie umiem powiedziec dosc!MAMY 3 LETNIA CORECZKE.MIMO ZE TAK MNIE TRAKTUJE NIE POTRAFIE ODEJSC.............
może nie wierzysz, że będzie Ci lepiej?
albo masz niską samoocenę, co by nie było dziwne w Twojej sytuacji.
a gdybyś była bez niego, poczułabyś się lepiej.
Czasem ciężko jest odejść z różnych względów. Czasem nie ma poprostu dokąd, czasem jest się na utrzymaniu męża i ciężko się usamodzielnić. Ja na szczęście nie muszę myśleć o odejściu, ale to byłaby trudna decyzja. Z jednej strony nie pozwoliłabym się źle traktować, a z drugiej strony jestem na utrzymaniu męża i nie wiem dokąd miałabym odejść? Do domu rodzinnego? Do ojca alkoholika? Za co utrzymać dziecko? Niełatwo znaleźć pracę, zwłaszcza tak z dnia na dzień.
Współczuję Wam dziewczyny :( Wiem jedno. Na pewno nie pozwoliłabym się uderzyć drugi raz. Nie wiem co bym zrobiła, ale nie uwierzę, że facet, który raz uderzył, nie zrobi tego ponownie.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Każdy bojii się samotności. Pomyśl o tych wszytkich latach z nim czy było Ci z nim dobrze czy bardziej zle. Ludzie mogą się zmieniać jedynie minimalnie a terapia prądowa całkowicie go nie przemieni.
Trezba nauczyć żyć się w samotności i zaakceptować ją. Wtedy strach szybko mija.
Ja sama byłam kiedyś w podobnej sytuacji i słabłam psychicznie z godziny na godzinę, aż w końcu, gdy kolejny raz oberwałam tak odwinęłam z haka, że nigdy tego nie zapomnę, a wcale tego nie planowałam. Samo wyszło. Teraz mam koleżankę, która nie ma dokąd odejść z dzieckiem, a ja nie wiem jak jej pomóc. Co do dziewczyn, które tu pisały - jeśli łapie się faceta na kłamstwie to nie ma szans na zmianę, bo nowego związku nie buduje się na fundamencie kłamstwa i będzie tak samo źle jak było, a z czasem pewnie gorzej bo durny idiota uwierzy, że ma przed sobą bezbronną przez swą naiwność kobietę - jeśli zobaczy, że dała się wrobić w jego banalne sztuczki, to przekona się, że może z nią zrobić wszystko. Dlatego Karola mam dla Ciebie radę, do której długo dochodziłam ale doszłam i to mnie uratowało - powiedz sobie wprost coś, co jest najprawdziwszą prawdą: DAŁAŚ RADĘ ŻYĆ PRZED NIM, DASZ I PO NIM :) BYŁAŚ PRZED NIM TO BĘDZIESZ I PO NIM. MIAŁAŚ SWOJE ŻYCIE ZANIM SIĘ Z NIM ZWIĄZAŁAŚ I BĘDZIESZ JE MIEĆ PO TYM JAK ZAKOŃCZYSZ TEN ZWIĄZEK. Najwięcej mi dało zrobienie czegoś dla siebie. Jak poczułam, że coś osiągam, to zauważyłam, że życie bez niego jest świetne, bo jak go nie ma to wreszcie mi się coś udaje i mam z tego prawdziwą frajdę. Tak przestałam o nim myśleć, choć wcześniej nie wyobrażałam sobie życia bez niego, nie chciałam przechodzić raz jeszcze przez te wszystkie poznawania się, docierania się z kimś, wiadomo też, że przypuszczalnie pierwszy mężczyzna po tamtym nie okazałby się tym jedynym i trzeba by było szukać następnego, ale odrzuciłam te wątpliwości kiedy zobaczyłam jakie fajne może być życie, kiedy wreszcie mogę z nim robić to co chcę. I nie szukałam faceta, po prostu byłam między ludźmi. Nie szukałam, ale też nie ukrywałam się, więc tak jakby - pozwoliłam znaleźć się miłości. (jeśli 84 to Twój rocznik, to jesteśmy rówieśniczkami i też miałam taką samą sytuację, że nie było dzieci ani wspólnoty, tyle że nie było też ślubu na szczęście).
Doroteczkę też doskonale rozumiem, bo i ja nie potrafiłam odejść, czułam straszliwą niemoc i nie potrafiłam działać, nie miałam siły i bardzo mi było żal, że związek, który miał być w moim życiu czymś najwspanialszym, okazał się koszmarem. To było najgorsze. Faceci tego typu jeszcze zanim uderzą, niepostrzeżenie sprowadzają relację do psychicznego uzależnienia od siebie przyszłej ofiary.
- Zarejestrowany: 18.02.2011, 13:32
- Posty: 48
Kochane, przepraszam że tyle czasu mnie tu nie było, ale to wszystko mnie dobiło i był taki okres, że nie miałam czasu ani ochoty na nic.
Chciałam Wam tylko przekazać, że jestem już po rozwodzie i zaczęłam nowe życie. Jestem teraz silniejszą kobietą i dużo lepje cenie siebie.
JESTEM SZCZĘŚLIWA :)
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Kochane, przepraszam że tyle czasu mnie tu nie było, ale to wszystko mnie dobiło i był taki okres, że nie miałam czasu ani ochoty na nic.
Chciałam Wam tylko przekazać, że jestem już po rozwodzie i zaczęłam nowe życie. Jestem teraz silniejszą kobietą i dużo lepje cenie siebie.
JESTEM SZCZĘŚLIWA :)
Karola, moje gratulacje!!!! No i życzę Ci, żebyś ułożyła sobie życie, tak, jak na to zasługujesz;)))
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Kochane, przepraszam że tyle czasu mnie tu nie było, ale to wszystko mnie dobiło i był taki okres, że nie miałam czasu ani ochoty na nic.
Chciałam Wam tylko przekazać, że jestem już po rozwodzie i zaczęłam nowe życie. Jestem teraz silniejszą kobietą i dużo lepje cenie siebie.
JESTEM SZCZĘŚLIWA :)
super , że nie uległaś i jakoś " się poskładałaś ". Gratuluję i życzę Ci jeszcze więcej szczęścia ...
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Kochane, przepraszam że tyle czasu mnie tu nie było, ale to wszystko mnie dobiło i był taki okres, że nie miałam czasu ani ochoty na nic.
Chciałam Wam tylko przekazać, że jestem już po rozwodzie i zaczęłam nowe życie. Jestem teraz silniejszą kobietą i dużo lepje cenie siebie.
JESTEM SZCZĘŚLIWA :)
super , że nie uległaś i jakoś " się poskładałaś ". Gratuluję i życzę Ci jeszcze więcej szczęścia ...
Karola, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Co było to już tylko historia. I nie wracaj do tego. Przed Tobą nowe wspaniałe życie!!!!
- Zarejestrowany: 04.07.2012, 09:19
- Posty: 22
O rany, trzymajcie się dzielnie! Ja nie wiem, czy miałabym kiedykolwiek siłę na taki krok... Ale gratuluję odwagi!
SKORO podniósł na Ciebie rekę to zrobi to drugi raz..Facet się nie zmienia;)jest taki sam;)Dobrze zrobiłas że wniosłas pozew o rozwód;)Jeszcze będziesz szczęsliwa;)POwodzenia w szukaniu szczęscia;Trzymaj się dzielnie;))Pozdrawiam.)
- Zarejestrowany: 16.04.2013, 12:29
- Posty: 5
Jeśli jesteś w trakcie rozwodu, bądź w separacji, a jedno z Was wcale nie chce rozpadu małżeństwa, być może uda nam się pomóc rozwiązać Waszą sytuację w programie TV. Zainteresowanych proszę o kontakt na saigoneko@gmail.com. Pozdrawiam! |