Znalazłam taką sondę w sieci:
Czy kiedykolwiek twój partner był zafascynowany inną kobietą?
* Zdarza mu się to często, ale mi to nie przeszkadza
*Zdarza mu się, a ja nie umiem sobie z tym poradzić
*Zdarzyło się raz
*Nie, nigdy
I przyznam, że dała mi do myślenia... Bo przecież fascynacja, to chyba jeszcze nie zdrada, ale jednak porusza jakąś strunę w sercu... Czy byliście w sytuacji, kiedy Wasz partner/partnerka uległ takiej fascynacji inna osobą? A może sami byliście pod czyimś urokiem? Jak do tego podchodzicie? Na luzie, czy traktujecie to w kategoriach niewierności? Czy w ogóle mówić partnerowi o takiej sytuacji, czy zostawiać to dla siebie? Czy fascynacja inną osobą jest dowodem an to, że źle się dzieje w związku, czy czymś najzupełniej naturalnym?

Dzielnie znosić sytuacje, kiedy po raz piąty do poduszki czytam jego "Wykłady z grawitacji" czy znów zaczynam o nim gadać :)
No ale nieważne, ja i tak kocham jego mózgownicę 