Lena (2011-04-28 14:19:22)
Marcin1984 (2011-04-28 13:06:40)
a tak  poważnie, jakby za ściąganie wywalali ze szkoły i dawali wilczy bilet,  dzieciaki raczej niechętnie by oszukiwały. Tak samo z prawkiem. Za  ściąganie powinno być nie tylko wyrzucenie z egzaminu, ale np. zakaz  ponownego podchodzenia przez 5 lat. Jak nie można prośbą, to może do  Polaków trzeba przemówić groźbą?
 
 
Dokładnie tak ! Poza granicami naszego kraju to jest nie do  pomyślenia. W Wielkiej Brytanii wywalają ze szkoły nawet za próbę  ściągania i to jest chyba największy wstyd jaki może przeżyć uczeń czy  student... Moim zdaniem problemem jest mentalność - i nie chodzi mi tu  tylko o 'jak inni to ja też'. Chodzi też o fakt, że większość (nie  wszyscy) studenci czy uczniowie teraz chodzi do szkoły czy na studia dla  papierka. Bo tak wypada. Zakuć, zdać, zapić i zapomnieć - to jest  dewizą uczniów! I to mnie przeraża! Przeraża, bo gdy pomyślę, że kiedyś  przyjdzie mi się leczyć u lekarza, który ściągał na egzaminach, u  inżyniera czy innego fachowca który się 'wspomagał'... Włos się jeży na  głowie.
Z drugiej strony rozumiem też samo podejście do edukacji i nauki,  które diametralnie są różne w Polsce i na przykład w Wielkiej Brytanii  lub programu IB (takimi przykładami jest mi się najprościej posłużyć).  Mam na myśli absurdy polskiej edukacji, jak wkucie na pamięć wszystkich  er i okresów z geografii w gimnazjum (kto to teraz niby pamięta?!) czy  który król następował po którym. Dzieciakom ciężko jest wytłumaczyć, że  pani nauczycielka tego wymaga. Pojawiają się pytania, po co? Dlaczego,  przecież zaraz zapomnę! W Wielkiej Brytanii natomiast nacisk kładzie się  nie tylko na teorię. Uczy się tzw. critical thinking i kreatywności,  korzystania z wiedzy, a nie tylko jej klepania. Uczniowie niekoniecznie  muszą mieć 'w nocy po północy' w pamięci jakiś skomplikowany zapis wzoru  chemicznego, jeśli nie wiążą przyszłości z tym przedmiotem plus mają  ten wzór w książce - lepiej, żeby pamiętali co zrobić, gdy im się kwas  na rękę wyleje.
 
 
tak to prawda, mi się tez strasznie podoba system edukacji w Wielkiej Brytanii.
co  z tego że dziecko nie potrafi wymienić wszystkich rzek w Azji, nie zna  układu okresowego pierwiastków na pamięć albo nie potrafi narysować  przekroju dżdżownicy.
nikomu się to nie przydaję jeśli nie wiąże z tym przyszłości.
po za tym jak ściągać kiedy większość egzaminów oparta jest na wypracowaniach i pracach  z tekstami.
no i nawet głupie zadania domowe to prace pisemne których nie da się spisać na przerwie w 3 minuty.
chwalimy się poziomem nauczania ale nie chwalimy się ile z tego umiemy.
ja  też ściągałam jak każdy zapewne ale nie bo nie umiałam bo były  przedmioty których chciałam się uczyć i po prostu umiałam, ale z tych  przedmiotów które uważałam za stratę czasu. zamiast uczyć się na pamięć  jakiś bzdur wolałam pouczyć się czegoś co mi się przyda.
patrząc  na moją siostrę która właśnie w Anglii kończy teraz six form i idzie na  studia to zazdroszczę jej tego że może się uczyć tego co chce i co jej  się przyda na studiach.
 
a co do samych "pomocy na maturę" to żadna nowość. ale o ile sprawdzian się zaliczy dzięki pomocą naukowym to matura to poważniejsza sprawa niż głupi papierek. bo tak samo później wyglądają studia i mamy na pęczki Mgr'ów którzy po studiach nie wiedza nic o swoim zawodzie.  gorzej jak trafi się na takiego lekarza ale wtedy każdy narzeka że głąb niedouczony ale patrząc na studentów teraz to za 25 lat będą nas leczyli sami kretyni i tak samo będzie wyglądała cała reszta.