KONKURS: Pierwszy dzień w przedszkolu i w szkole!
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
Pierwszy dzień w przedszkolu i w szkole to zawsze wielka zmiana. Czas mija tak szybko, a nasze dzieci, które jeszcze do niedawna uczyły się raczkować i chodzić, teraz wkraczają w nowy etap w swoim życiu. Każdy przeżywa tę zmianę inaczej. Jedni się cieszą, nie mogą doczekać. Inni podchodzą do wszystkiego zachowawczo i zanim coś powiedzą, wolą zobaczyć, jak to w ogóle będzie.
Z okazji powrotu do szkoły/ przedszkola...
ZAPRASZAMY DO KONKURSU!
Wystarczy do 9 września
Odpowiedzieć na pytanie:
Jak Twoje dziecko poradziło sobie pierwszego
dnia w szkole/przedszkolu?
Do wygrania 3 zestawy upominków niespodzianek!
UWAGA! Aby otrzymać nagrodę należy przed zakończeniem zabawy uzupełnić swoje imię, nazwisko, adres i numer telefonu w formularzu "Dane osobiste" na Familie.pl (znajdziesz go po zalogowaniu się na naszym portalu i rozwinięciu zakładki "Konto" w prawym górnym rogu").
- Zarejestrowany: 24.05.2013, 13:31
- Posty: 15
Moja córka byla zadowolona, skakała jak konik i nawet nie dała sobie pomóc w założeniu kapci przedszkolnych. Stwierdziła ze jest przedszkolakiem a przedszkolaki same się ubierają Inne dzieci niestety straszliwie wyły. Obserwowałam moją przez szybkę i przyglądała się bacznie tym dzieciom. Mam nadzieję, że nie udzieli się jej ten nastrój. Szkoda mi było tych dzieci i ich rodziców. Jeden tatuś to się nawet popłakał jak zobaczył jakich spazmów dostał jego synek. Położył się na podłodze i zaczął się rzucać (oczywiscie synek
). Panie przedszkolanki trzymały go, żeby sobie krzywdy nie zrobił
Przerazilo mnie dzisiejsze menu. Bluzka i spodnie pewnie po dzisiejszym dniu bedą nadawaly sie na scierę
sok marchwiowy, mleczna, zupa szczawiowa, makaron z truskawkami, pomidory...To zawiele na umiejętności mojego dziecka. U nas w przedszkolu śliniaków się nie nosi
- Zarejestrowany: 20.08.2013, 20:02
- Posty: 3
Mój szkrabon poszedł do szkolnej zerówki. Był bardzo zadowolony . Najważniejsza informacją było-mamo jutro też daj mi coś słodkiego do plecaczka bo dziś musiałmi kolega dać.Uff. Znaczy ma kolegę skoro dzieli się ciastkiem- będzie dobrze." Wiesz jaki tam jest plac zabaw?"Jutro wstaniemy jak jeszcze będzie ciemno i pójdziemy to ci wszystko pokażę.-Na szczęście ze wstawaniem nie było tak łatwo."Wiesz jak tam jest dalekodo stołówki?-Hm wiem sama chodziłam do tej szkoły. Długonoga i długowłosa pani zyskała uznanie. I najważniejsze-są fajne klocki. Wydaje się że decyzja zeby wysłąć dziecko do zerówki w szkole nie była taka zła..
- Zarejestrowany: 05.09.2013, 09:21
- Posty: 1
Witam
Jestem mamą trzyletniego Patryczka i wciąż nie mogę uwierzy że minęło juz trzy lata jak jestem mamą.Już od początku wakacji przygotowywaliśmy naszego maluszka do tego że od września pojdzie do przedszkola.Aż wreście nadszedł ten dzień drugi września i nasz syn i ja wstaliśmy bardzo podekscytowani od samego rana.Dla mnie jako rodzca to też jest ważny dzień bo przez trzy lata cały czas synek był ze mną w domu miałam tą swiadomośc ze jest cały dzien gdzies w domu a teraz gdy musiałam go zostawic na te 5 godzin w przedszkolu i wrocic sama do domu to jakos tak smutno mi bylo i dziwne uczucie mi towarzyszylo.Początkowo zostałam z nim w przedszkolu przez jakąś godzinke bo bałam się że jak mnie nie bedzie obok to bedzie potok lez ale pani przedszkolonka przekonala mnie ze dla mojego dobra i maluszka lepiej bedzie jak go zostawie samego z dziecmi a jakby cos sie dzialo to bedzie dzwonic na telefon.Dalam sie przekonac i wrocilam do pustego domu cały czas miałam telefon przy sobie gotowa rzucic wszystko gdyby tylko byl telefon z przeszkola.Ale o dziwo nic cisza wiec po 4 godzinach pełna obaw poszlam odebrac syna.Byłam brdzo zaskoczona a zarazem szczesliwa ze patryczek pierwszy dzien spędził bez lez i nawet zjadł podobno troche obiadu co prawda mial swoje humory i troszke wspominal gdzie mama ale pani iwonka poradzila sobie.Najwazniejsze ze mu sie podobalo i na pytanie czy jutro tez pojdzie do przedszokla padla odpowiedz ze tak.Dzisiaj mija trzeci dzien i z opowiadan pan przedszkolanek patrys odnajduje sie w przedszkolu i nawet czasami potrafi troche polobuzowac jak w domu.A ja mam troche wolnego czasu ktory moge poswieic czytaniu ksiazek dopoki nie urodzi sie nastepny maluszek i znowu zacznę przygode z macierzynstwem od poczatku.
- Zarejestrowany: 04.09.2013, 07:07
- Posty: 18
Ma córeczka: 7-letnia Katarzyna
nowy etap rozpoczyna.
I z wakacji wracać chętna,
bo już myśl o szkole piękna
w małej główce wciąż kiełkuje,
nawet morza nie żałuje!
Już do szkoły spakowana,
chociaż plecak po kolana :-).
Nawet budzik zbędny dzisiaj!
Już nas woła ma strojnisia.
O! Tu szkoła! O! Tu nowa koleżanka!
podniecona jest od ranka.
Dzionek w szkole minął Kasi błyskawicznie.
„Coś za krótko” - skwitowała to sceptycznie…
Oby twa ochota, brzdącu,
już nie prysła po miesiącu!
- Zarejestrowany: 28.08.2013, 19:17
- Posty: 1
Mój 4,5-letni synek Błażej na samo słowo "przedszkole" juz w sierpniu zapierał się twardo, że on nie idzie do przedszkola . Każdego ranka od razu po przebudzeniu pytał z zaspanymi oczami: "Czy idę dziś do pseckola?". Nie wiem skąd ten strach, bo przecież już w tamtym roku poszedł pierwszy raz do przedszkola i wszystko było w porządku. Może po długiej wakacyjnej przerwie bał się czegoś nowego. Tłumaczyłam mu, że będzie dobrze, że jego pani i koledzy będą ci sami, zmienią jedynie salę na większą, z nowymi zabawkami. Rano przed wyjściem do przedszkola powiedział, że się wstydzi. Przytuliłam go i odpowiedziałam, że jestem z tobą i zaprowadzę cię, razem obejrzymy nową salę, wybierzemy szafkę w szatni, a potem po niego przyjdę i będę o nim myślała. Gdy wszedł do sali i przywitał się z panią jeszcze trochę był niepewny, ale gdy do kółeczka zawołała go z uśmiechem jego ulubiona koleżanka Lenka, poczuł się dużo lepiej. A ja odetchnęłam z ulgą i pocieszyłam się w duchu: "Poradzi sobie". Kiedy przyszłam po Błażejka, zobaczyłam go radosnego bawiącego się z kolegami samochodami. Tak dobrze mu bylo, że chyba z żalem zostawił zabawki i podbiegł do mnie sie przytulić. Od razu zaczął opowiadać co dziś robił, co jadł dobrego i że ma nowego kolegę Kubę... Serce mi się śmiało patrząc na jego słodką buzię... i na te spodenki założone tył na przód
- Zarejestrowany: 27.06.2011, 05:48
- Posty: 34
Eliza uwielbia szkołę dzieci i nauke a w pierwszy dzień oprócz stresu który penie chowała gdzies gęboko był jeszcze szeroki uśmiech na buzi ;).....oj dziwacznie to wyglądało....mała dziewczynka, wielki plecak i "Big smile" na twarzy przez całą droge do szkoły;)...a w samej szkole to juz raj dla dziecka....czyli mozna biegać, malować, krzyczeń, czytaćitd...czyli wszystko to co tygryski lubia najbardziej;)
- Zarejestrowany: 02.01.2012, 16:55
- Posty: 17
Jestem mamą 5,5 letnij Julci.
Córeczka jest dzieckiem niepełnosprawnym urodziła się z wada genetyczną -zespołem Downa .
Pierwszy jej dzien w przedszkolu to było dla nas wielkie wydarzenie ,tysiąc pytań...co jak sobie nie poradzi -przeciez nie mówi,co bedzie ja dzieci jej nie zaakceptuja ...jak da znac ja ją coś rozboli -pani w przedszkolu na początku nie będzie przecież potrafiła rozpoznać co jest nie tak,,,,,
Jakże nasze obawy były bezpodstawne ,okazło się bowiem ,ze Julcia to dziecko które swietnie odnalazło się w grupie nieznznych jej dzieci -które bardzo ja polubilay i zawsze służą pomocą.
Okazalo się ,że uwielbia zajęcia grupowe ,szczególnie te gdzie się spiewa i tańczy .
Kiedy przychodzimy po nią to aż serce rośnie bo jest zawsze usmiechnięta i radosna .
Teraz wiem ,że najlepsze co mogliśmy zrobic dla jej rozwoju to posłać ja wsrod rówieśników :-)
Nasza córeczka świetnie sobie radzi nawet w nowych sytuacjach .
Jestesmy bardzo zadowoleni a Julka mega szczęśliwa .
- Zarejestrowany: 27.05.2012, 17:54
- Posty: 143
Mój syn ma 5,5 roku i w tym roku szkolnym nie było problemu z pójściem do przedszkolnej zerówki, lecz pamiętam jak poszedł do 3-latków.
Pierwszego dnia koczowalam wokół przedszkola i czekałam na telefon od wychowawczyni ;) to było dla mnie duże przeżycie przez trzy dni byłam zestresowana - dziecko zawsze przy mnie i bałam się, czy nie płacze. Poradził sobie świetnie, nie płakał i był b. zdziwiony, dlaczego inne dzieci płakały :) Teraz widzę, jak bardzo się rozwinął dzięki zajęciom (bardzo ładnie koloruje i rysuje) i towarzystwu innych dzieci - na razie jest jednakiem i kontakt z rówieśnikami bardzo dużo mu dał. Siedząc w domu - choć dużo z nim wychodziłam na place zabaw i dużo mu czytamy to jednak nie byłby na takim poziomie rozwojowym jak teraz.
- Zarejestrowany: 24.01.2011, 13:07
- Posty: 20
W tym roku pierwszy dzień w przedszkolu mojego synka był radosny.
Moje dziecko choc jest 4 latkiem potrafi zaskakiwać nas rodziców. Nie było żadnego płaczu, ani łez. Wkroczył dumnie do sali, powiedział "dzień dobry - pamięta mnie Pani?" Co wzbudziło śmiech wśrod dzieci i dorosłych. Odwrócił się jeszcze i pomachał.
A ja cuż z lekkim sercem, z uśmiechem na twarzy wyszłam z budynku. I tylko łezka w oku się kręci na myśl kiedy to moje maleństwo tak szybko urosło. Czas zdecydowanie za szybko leci.
Niestety w zeszłym roku pierwszy dzień wcale nie był taki kolorowy. Synek został smutny, płaczliwy, wstydzil sie pań i dzieci, mi serce sie krajalo i nie wiedzialam jak mam wrócić do domu. Na szczęscie po jakimś czasie przyzwyczaił się on do przedszkola i chodził z uśmiechem.
Dziś gdy odbierałam go z przedszkola pewna dziewczynka tak strasznie na mój widok zaczęła płakać że aż samej zrobilo mi się smutno. Dosłownie przykleiła się do mojej nogi i wołala że chce do swojej mamy:( rany ile to trzeba czasu, siły i cierpliwości zanim dziecko się przyzwyczai i będzie szczęśliwe.
Naszym przedszkolankom na szczęście tego nie brakuje! A mój przedszkolaczek jest dzięki przedszkolu szczęśliwym dzieckiem!
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 10:14
- Posty: 14
Pierwszy dzień. No tak......bardzo chciałam odebrać córkę z przedszkola zaraz po obiadku, a usłyszałam ... po podwieczorku.
Był w tył zwrot i tyle widziałam moją 4-letnią królewną.
Za to wieczorem... zwierzeń było mnóstwo
Chyba moja córka dorosła do tego szybciej niż ja?
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Moja sześcioletnia córcia już nie mogła się doczekać kiedy pójdzie do szkoły.Zaczęła swoją przygodę w zerówce razem ze swoją koleżanką z osiedla Amelką.Dziewczynki są jak papużki nierozłączki aczkolwiek poznały i polubiły inne dziewczynki.W sali mają mnóstwo zabawek ,którymi mogą się bawić do woli ,każda ma swoją szafeczkę z naklejką -moja córcia ma z ukochanym kotkiem ;)Już pierwszego dnia rysowały panią Jesień a Izunia muszę się pochwalić pięknie rysuje dostała od pani wychowawczyni dużego buziaka za prześliczną panią jesień.Córcia stwierdziła ,że pani Ilona jest fajna ,miła tak samo jak pani Agnieszka z przedszkola ,którą córka uwielbiała.
Cieszy mnie to ,że córka świetnie się czuje w szkole mimo moich obaw i lęków .Zapał i energia ją rozpiera amamę duma z kochanej córci ;)
Mój syn nigdy nie pałał miłoscią żarliwą do miejsc opiewających wartości zdobywania wiedzy, poszerzania horyznotów myślowych. Jednak po krótszych i nieco dłuższych dysputach ze mną rad-nie rad musiał wytrwale kroczyć- najpierw do przedszkola, potem do szkoły.
Jego pierwsze dni w przedszkolu pamiętam doskonale. Synek szedł tam przepełniony ciekawością. Ubrałam go w jego ulubione spodnie i koszulkę, przed wejściem do sali ucałowałam w czoło i ...sama pełna łez pomaszerowałam do pracy.
Po powrocie do domu synek był nieco zasmucony. Mówił, że płakał, tęsknił.
- Synuś. Dlaczego płakałeś?- pytałam zasmucona.
- Co się stało? Nie miałeś się z kim bawić?- dociekałam.
- Oj mamusiu. Płakał marcin, płakał Olek, więc musiałem płakać i ja- powiedział twardo mój syn.
Po kilku dniach moje dziecko obdarzyło mury przedszkola wielkim uczuciem. Wstawał z radoscia, podekscytowany ubierał się, a potem ...wchodził do sali przedszkolnej, kierował swe kroki do stolika pod oknem i siadał obok slicznej dziewuszki z dwoma kucykami białymi jak mleko.
To była Oliwka, która mój syn obadarzył swa pierwszą i największą miłoscia. Dzieki niej przedszkole było miejscem upragnionm, wyczekanym. Od chwili spotkania "swojej nazeconej" Konrad nie chciał zostawac w domu nawet podczas choroby.
- Mamo, a Adaś? Na pewno usiądzie obok Oliwki i będzie miał ładniejsze tatuaze z sercami. I Oliwka już jutro będzie wolała Adasia- wciąz przekonywał.
Dziś mój syn ma juz dziewięc lat. A Oliwka? Nadal o niej doskonale pamięta i bardzo często ją wspomina!
- Zarejestrowany: 07.08.2013, 06:16
- Posty: 12
Mnóstwo lęku, wątpliwości, strachu... mojego!!! Okrutna bezsilność już na miejscu pzy widoku zapłakanych berbeci a moj córcia powiedziała że idzie się bawić, mam iść już sobie i odebrać po obiadku!!!! WOW!
- Zarejestrowany: 18.09.2009, 19:07
- Posty: 53
jestem mama 5,5 letniego Kubusia..mój kubuś poszedł do zerówki do szkoły,1 dzień był w domu ojoj głosny poranek-poniewaz Kubus płakał,że nie chce iść do zerówki,że nie zna dzieci,że boi sie iść....pojechalismy do szkoły,chociaz nie było to miłe,że nie chetnie idzie!!!!o 13.00 pojechałam po odbiór Kubusia i zobaczyłam moje dziecko ucieszone,usmiechniete,dostało nagrodę.także strach miał wieksze oczy.nastepnego dnia wstał radośnie i pojechalismy w dobrych humorkach.kubusia najbardziej przeraziła szatnia(nie tylko jego!!!).ale pani wychowawczyni bardzo miła,atmosfera w szkole fajna.zobaczymy jak nam minie nastepny tydzień zerówkowania
- Zarejestrowany: 29.01.2012, 20:55
- Posty: 28005
Przedszkole to nie było cos ,,nadzwyczajnego'' dla mojej Jowiśki.
o przedszkolu juz od roku mowiłam ja a ona powtarzała z mna...
minął czerwiec.. lipiec... sierpien..
nadszedł dlugo wyczekiwany wrzesien.
tydzien przed pojsciem do przedszkola juz Jowi tłumaczylam ze mnie nie bedzie z nią w przedszkolu.
dziecko me mowilo dobrze mamo.
obawiałam sie ze tylko tak mowi.
nadszedł ten 2 września...
pobudka jak zawsze wpo 6. nic nowego w sumie.
dziecko me w piżamie i... adidasach przyszło do mnie do łozka i mowi-MAMO WSTAWAJ JUZ. NIE ŚPIJ. JUZ JEST DZIEŃ MAMO JUZ DO PRZEDSZKOLA TRZEBA. JUZ JEST PRZEDSZKOLE OTWARTE???
no wiec wstac trzeba bylo
szybko sie ubrac a moja gwiazde wystroic i tak po 7 wyszłysmy tam gdzie moje dziecko mowiło od roku.
przywitała nas Pani Jadzia.
Jowi dzien dobry powiedziała.
ubrałysmy kapciuszki i....
dziecko me odwrociło sie na pięcie i nawet nie powiedziało mi czesc, o buziaku juz nie wspomne.
podpisałam ze po pare minut po 7dałam ją do przedszkola i poszłam.
niestety nie mogłam Jowki odebrac.
musiałam na 14 byc w pracy.
ale wiem bo mowiła mi Agatka( nasza nianią) ze Jowka-
-zjadła dwa dania (jejuu w domu musze wciskac w nią max jedno!!!)
-pospała bez płaczu( a w domu gonitwa jest zeby sie poozyła i polezała!!!)
- dzieliła sie zabawkami( przepraszam to chyba nie moje dziecko bylo bo ona słowo- DZIELENIE- nieuzywa w swoim słowniku)
-ubrała sie sama( a w domu biegam za nia zeby ją ubrać!!)
- pocieszała inne dzieci jak płakały za swoimi mamami(no tak ona umie sie przytulac!!!)
oczywiście jak niania poszła po Jowi to ona nawet nie myslała isc do domu...
wieczorkiem padła po 18
jutro kolejny dzien mojego przedszkolaka
- Zarejestrowany: 27.02.2013, 09:58
- Posty: 2
Czytałam wszystkie komentarze, są bardzo pozytywne i budujące dla rodziców. Ja niestety, nie mam się czy pochwalić.
2 września, mój 4 letni syn pierwszy raz poszedł do przedszkola. Pierwszy dzień, nowe doznanie dla niego, a dla rodziców nowe wyzwanie. Pobudka, toaleta poranna, ubieranie, droga do przedszkola, przebiegała idealnie, aż serce się radowało. Ale po przekroczeniu progu przedszkola, „wszystko co dobre szybko się kończy” – łzy jak groch spływał po policzkach mojego synka.
Został z sympatycznymi przedszkolankami, ale wychodząc z budynku, długo słyszałam jego rzewny płacz. Nie rozpaczałam, nie żaliłam się, bo wiem, że bardzo dużo dzieci tak reaguje i szybko to mija. Zaraz po obiedzie, postanowiłam odebrać moją pociechę. Ucieszył się na mój widok
, a ja przeprowadziłam mały wywiad z przedszkolanką. I co!!!! Nie napisze tu, że było super, że mu się spodobało. Przez cały dzień nic nie pił i nie wziął niczego do ust. Jego mały organizm zbuntował się. Pomyślałam, pierwszy dzień tak czasem bywa. Rozmawiałam z nim, opowiadałam, ze jest fajnie, że jego siostra też chodziła do tego samego przedszkola. A on ze łzami w oczach, „że nie chce iść jak Słońce jutro wstanie i nie będzie jadł bo zup nie lubi i że on nie chce spać jak jest jasno.”
Nastał drugi, trzeci, kolejny dzień, a o nadal przeżywa wyjście i pobyt w przedszkolu. Jutro poniedziałek, trzeba iść do przedszkola, po pełnym wrażeń weekendzie. A na jego twarzy znów smutek i słowa „mamusiu powiedz pani, że nie chcę spać, i chcę być krótko, przyjdziesz po mnie szybko!!!!!”.
Nowy tydzień się zacznie i mam nadzieję, że będzie lepszy, że moje dziecko przekona się, że przedszkole jest dla niego. Otrzymał ode mnie zadanie do wykonania. Ponieważ we wtorek ma imieniny, będzie chciał wszystkie dzieci i przedszkolanki poczęstować cukierkami, musi policzyć ( tak jak tylko potrafi ) ile jest dzieci i pań w grupie. Poszedł spać spokojnie, z myślą o zadanym mu zadaniu. Jak będzie to się okaże, mam nadzieje, że lepiej.
- Zarejestrowany: 13.12.2012, 16:22
- Posty: 2286
Córcia Amelia rozpoczęła edukację w klasie "zero".
Weszła do grupy wesoła i pełna optymizmu.
Niestety już po godzinie zmieniła nastawienie.
Przepłakała całe 5 godzin.
Nic nie jadła.
Gdy po nią przyszłam miała sine oczy od płaczu.
Nastepnego dnia już zachorowała na infekcję dróg oddechowych.
Do dnia dzisiejszego nie była drugi raz w przedszkolu.
Gdy wyzdrowieje stawimy czoła jeszcze raz aby odnalazła radość i polubiła przedszkole
W czerwcu moja Nikolka przestała być przedszkolakiem. I niech nikt się teraz nie waży powiedzieć, że idzie do przedszkola, bo spotka się z jej ostrym protestem - przecież nasza mała pannica chodzi już do szkoły! Na szczęście etap obaw przeszłam rok temu. Zresztą zupełnie niepotrzebnie. Już drugiego dnia usłyszałam, że mam jej nie zawozić samochodem i nie odbierać, bo ona będzie jeździć autobusem z dziećmi. Ucieszyłam się. A kiedy Przedszkolanka powiedziała mi, że Nikola jest towarzyska, rezolutna, wszędzie jej pełno, a do tego jest grzeczna to już w ogóle wyzbyłam się resztek obaw. 2 września poszłam do szkoły w pełni "wyluzowana". Budynek ten sam, większość dzieci też. Moja mała księżniczka odżyła po dwumiesięcznej rozłące ze szkołą i koleżankami. Czuła się jak ryba w wodzie. Brylowała jak celebrytka. Swoim zachowaniem i wypowiedziami wywoływała uśmiech na twarzach dzieci i dorosłych. W mojego serduszka promieniowało przyjemne ciepełko, a w głowie kotłowały się same miłe i spokojne myśli. Mała uwielbia szkołę. A dzieci jak to dzieci - zdarzy się, że ktoś sprawi jej przykrość i przyjdzie do domu smutna. Wiem jednak, że nie osłabi to jej chęci do chodzenia do szkoły. Oby takie nastawienie towarzyszyło jej w kolejnych latach.
- Zarejestrowany: 10.04.2013, 14:06
- Posty: 29
Pierwszy dzień w przedszkolu, to poważna sprawa,
dla mojego synka ,trochę dziwna sprawa.
Do tej pory zawsze ,z mamą chodził wszędzie,
więc się zastanawiał jak to teraz będzie.
Zeszyty i kredki nowością kusiły,
lecz do mnie się przytulał ,ile tylko siły.
Po wejściu do sali,troszkę się przestraszył,
lecz uśmiech mu wykwitł gdy dzieci zobaczył.
Bardzo miła pani wzieła go za rączkę,
i mu pokazała jakie jest przedszkole.
A gdy pani z nimi, zabawy zaczeła,
to jego serduszkiem szybko zawładneła.
Nawet w moją stronę nie spoglądał wcale.
Z innymi maluchami bawił się wspaniale.
- Zarejestrowany: 07.07.2010, 10:59
- Posty: 21
Mój synek okazał się dzielniejszy niż Jego mamusia. Nie płakał, nie wymyślał tylko dzielnie poszedł do przedszkola już pierwszego dnia i chętnie został, aby bawić się z dziećmi. Cały pierwszy tydzień był bardzo dzielny. Ciężko mi było, gdy mój Franek prosił mni przed odprowadzeniem go do grupy, abym go mocna przytuliła. Gdy wychodziłam z przedszkola emocje u mnie brały górę. I pomyśleć, że to ja mam prawie 30 lat a On tylko 2 lata i 8 miesięcy!