Kręta droga do rodzicielstwa - nasze historie
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Wszystkich starających się o upragnione maleństwo i tych, którym udało się zostać mamą i tatą zapraszamy serdecznie do opowieści z życia wziętych z serii Nasza droga do rodzicielstwa oraz do dzielenia się z nami Waszymi historiami!
Udało Wam się po latach doczekać na upragnione maleństwo? A może powiodło się in vitro lub adoptowaliście malucha? Dajcie znać!
Opowiedzcie nam o tym w tym wątku lub napiszcie na nasz adres redakcja@familie.pl (lub bezpośrednio do mnie na u.szustak@familie.pl). Możecie także dodać własny artykuł na Familie.pl!
Dzięki temu nie tylko zainteresujecie innych swoimi losami i dacie nadzieje tym w podobnej sytuacji, ale także wygadacie się i będziecie mogli spojrzeć na własne życie przez inny pryzmat... Czekamy na znak od Was!
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
u nas tak samo, ciekawe jak będzie za drugim razem... ale to jeszcze trochę czasu :) ale poczytam równie chętnie jak Paula.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
Nam dwa razy udało się za pierwszym razem. więc zmagań nie było ;-)
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
u nas tak samo, ciekawe jak będzie za drugim razem... ale to jeszcze trochę czasu :) ale poczytam równie chętnie jak Paula.
u nas drugie starania już niedługo liczę, że uda się znów za pierwszym razem hehe
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
u nas tak samo, ciekawe jak będzie za drugim razem... ale to jeszcze trochę czasu :) ale poczytam równie chętnie jak Paula.
u nas drugie starania już niedługo liczę, że uda się znów za pierwszym razem hehe
Szczęściary jesteśmy, bo u mnie zupełnie tak samo:))
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
u nas tak samo, ciekawe jak będzie za drugim razem... ale to jeszcze trochę czasu :) ale poczytam równie chętnie jak Paula.
u nas drugie starania już niedługo liczę, że uda się znów za pierwszym razem hehe
Szczęściary jesteśmy, bo u mnie zupełnie tak samo:))
pewnie, że szczęściary :D
- Zarejestrowany: 29.02.2012, 20:52
- Posty: 736
U nas z Patką udało sie za pierwszym razem. Druga ciąża za drugim ale to dlatego że chcieliśmy zrobić chłopca i kupiłam testy owulacyjne żeby trafić na dzień owulacji i za bardzo im zaufałam. W tym czasie odstawiałam Patrycje od piersi (z dnia na dzień) i nie doczytałam na testach że przy karmieniu mągą błędnie pokazywać. A przy takim nawale pokarmu i w ogóle zamieszaniu jakie sie dzieje w organiźmie podczas odstawiania od piersi, testy pokazywały że owulacji nie ma (chociaż po sobie czułam że jest) ale zufałam testom i czekaliśmy na tą owulke bezskutecznie. Następny cylk był już bez testów na chybił trafił no i trafił ale czy w chłopaka to zobaczymy. Mam wrażenie że bedzie dziewczynka.
- Zarejestrowany: 13.12.2011, 12:02
- Posty: 200
w naszym przypadku nie ma co opisywać - udało się za pierwszym razem
ale chętnie poczytam historię innych
u nas tak samo, ciekawe jak będzie za drugim razem... ale to jeszcze trochę czasu :) ale poczytam równie chętnie jak Paula.
U nas takze szybko poszlo:)
- Zarejestrowany: 28.03.2012, 09:10
- Posty: 3618
U nas też w miarę szybko. Zaczeliśmy się w czerwcu starać, a w listopadzie się dowiedziałam, że jestem w ciąży (9 albo 10 października to był ten szczęśliwy dzień).
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Pierwszej ciąży nie planowałam, ale jak się dowiedziałam, to byłam bardzo szczęśliwa.
Za 2 razem, 2 miesiące się nie pilnowałam i tyle, więc jakby za 2 razem.
- Zarejestrowany: 21.05.2011, 11:54
- Posty: 262
My pierwsze mieliśmy wpadkę więc bez starań samo przyszło a o drugie starałam się tydzień. Sprawdziłam w kalendarzyku, poszłam do męża i mu powiedziałam że jestem gotowa na drugie dziecko i jesli chce to ma cały tydzień na starania i się udało
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Dorcia to niejako wpadka - miałam w planach studia magisterkę pracę dziecko też ale w kolejnych etapach. Wyszło kompletnie na odwrót i mimo pierwszego przerażenia teraz nie cofłabym przenigdy czasu, bo Dośka jest dla mnie wszystkim.
- Zarejestrowany: 10.01.2013, 20:54
- Posty: 1
Witam, w moim przypadku akurat doczekanie się upragnionego maleństwa nie jest takie proste niestety:-(.
Z mężem od ponad 2 lat staramy się o maluszka i jak do dnia dzisiajeszego go nie mamy co zaczyna być bardzo przykre i dołujące. Ja wiem, że niektóre pary starają się o dziecko wiele lat ale czy są to starania 2 lata czy 5 lat uczucia i chęć posiadania maleństwa jest takie samo.
Jakieś 2 lata temu zdecydowaliśmy się z mężem na dziecko moim głównym problemem były niereguralne miesiączki, jednak myślałam, że może tak mam mieć ale gdy nasze starania z miesiąca na miesiąc nie pokazywały upragnionych dwóch kreseczek na teście ciążowym, zaczełam się martwić, że jest coś nie tak. Wkońcu zdecydowałam się skierować do ginekologa. Na początku skierowałam się do pierwszego "ginekologa" o ile tego Pana można nazwać Ginekologiem, przeprowadził wywiad co mi dolega i z czym przychodzę, więc powiedziałam, że od dostania pierwszej miesiączki mam je niereguralne i, że od 2 lata staramy się o dziecko i nic, więc zostałam zbadana standardowo na fotelu ginekologicznym, nie było żadnego USG ani macicy ani janików, nie otrzymałam żadnych skierowań na dodatkowe badania tylko recepte z lekiem na wywołanie miesiączki bo o ile pamiętam 3 miesiące jej wtedy nie miałam. Więc receptę wykupiłam po kilku dniach od zarzywania Duphastonu dostałam miesiączkę, po miesiączce poszłam znów na wizytę do tego Pana "Ginekologa" zapytałam czy dostanę jakieś skierowania na badanie czy coś to otrzymałam odpowiedź, że On nie widzi potrzeby aby mnie na badania wysyłać i, że natury wyprzedzić się nie da. Więc po tej rozmowie wywnioskowałam, że to nie jest lekarz i ma gdzieś to żeby mi pomóc. Po jakimś czasie zarejestrowałam się do drugiego ginekologa, opowiedziałam jaki mam problem, owszem zostałam skierowna na badania które w zasadzie nic niepokojącego nie wykazały. Ostatecznie zarejestrowałam się do Ginekologo, super lekarz, wyrozumiały, przeprowadził szczegółowy wywiad, zbadał mnie i na fotelu i przez USG dopochwowo i normalnie i jak się okazało miałam Polipa na macicy oraz PCO Zespół Policystycznych Jajników. Ostatecznie ten Polip został mi usunięty a PCO wiem, że można tylko leczyć lekami na wywoałnie owulacji bo w moim przypadku jej nie mam stąd niereguralne miesiączki. Najwarzniejsze, że wiem co mi jest i jak się leczyć.
Ale problem pojawił się znowu gdy zaczęliśmy się ponownie starać o dziecko, miałam monitorowany cykl miałam dojrzały pęcherzyk który na dnich miał pękać więc zaczęliśmy się z mężem starać, więc znów te oczekiwania na dwie kreseczki, czułam, że mam owulację wiedziałam kiedy i w jakim dniu, ale miesiączka się pojawiła a test wykazał jedną kreseczkę, więc pytanie dlaczego, przecież miałam owulację, wszystko było tak jak powinno a ciąży jak nie było tak nie ma.
Troszę się rozpisałam ale sama już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, nie wiem dlaczego akurat mnie to spotkało, jak czytam powyższe wpisy że bez większych starań i za pierwszym razem się udało to bardziej się zastanawiam co jest przyczyną, dlaczego tyle starań i ciągle nic.
Wiem, że mąż jak miał 16 lat przechodził świnkę z powikłaniem jądra, z tego co wiem to jądro najprawdopodobniej jest już trwale uszkodzone i nie produkuję plemników bo najczęściej tak jest ale nie wiem czy to drugie ma zdrowe i czy ma plemniki zdolne do zapłodnienia. Wiem jedno, że z mojej strony jest teraz wszystko dobrze ale teraz stoi pod znakiem zapytania mój mąż, bo może to z jego powodu starania o dziecko nie przynoszą rezultatu. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Mam tylko pytanie czy któraś z was tak miała, czy z PCO któraś z was urodziła bez problemów i większych starań czy któraś z was ma podobne lub takie same problemy? Jeśli tak to śmiało piszcie, może wasze wpisy trochę mnie podniosą na duchu:) Bardzo dziękowałabym za jakiekolwiek informację:)
- Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
- Posty: 3823
Przychodzi taki czas,że każda kochająca się para decyduje się w końcu
na maleństwo. U Nas z decyzją czekaliśmy do ślubu,zawsze myśleliśmy
że wszystko powinno być po kolei najpierw ślub potem dziecko. Zaraz po ślubie
postanowiłam zmienić pracę i tak się stało. Zmiana pracy ciągnęła za sobą
nowe zmiany,wraz z mężem postanowiliśmy poczekać z dzieckiem do tego momentu aż
dostanę umowę na czas nieokreślony,przed tym czasem dokładnie 3 miesiące przed umową
zaczęliśmy starania o maluszka,jeden miesiąc nic,drugi miesiąc nic,trzeci także nic....
Pomyślałam sobie ,,coś musi być nie tak'' poszłam do lekarza ginekologa który stwierdził,
że wszystko jest ok przekonując mnie że jestem jeszcze młoda na dziecko przyjdzie czas...
nasze starania trwały kolejne miesiące i dalej nic,w końcu postanowiłam zmienić lekarza
ginekologa który zajmuje się bezpłodnością. Mąż został skierowany na badania nasienia
bo bez tego nie można niczego potwierdzić,zaś ja przez 3 miesiące byłam pod obserwacją
ginekologa. Na pierwszej wizycie lekarz stwierdził,że nie mam owulacji co dla mnie było strasznym
szokiem ,,Jak to nie mam owulacji?'',za dwa dni poszłam znowu na obserwację,i tu wielkie
zaskoczenie bo już było po owulacji pęcherzyk pękł,czyli owulacja jest. Kolejne dwa miesiące także
na obserwacji także pokazały,że mam owulację. Badanie męża nasienia stwierdziło,że nasienie
jest naprawdę bardzo dobre,więc odrazu powiedziałam do lekarza ,,to chyba ze mną jest coś nie
tak :-('' lekarz powiedział,że jeżeli w ciągu 6-miesięcy nie zajdę w ciąże to będę miała
zrobione badanie laparoskopia,które stwierdzi czy moje jajowody sa drożne czy nie. Dziś mija
3 miesiąc od tego momentu i jak narazie pod moim serduszkiem nie ma fasolki. W poprzednim miesiącu @
się spóźniała i miałam już malutką nadzieję na to szczęście a tu przyszła @ i koniec mego szczęścia.
Co miesiąc wyczekuję na czas @ będzie czy też nie,myśląc ciągle ,,maleństwo w moim brzuszku było by dla mnie wielkim cudem i darem od Boga''.
Wiele osób wypytuje a kiedy to wy w końcu będziecie się starać o maluszka?,kiedy założycie rodzinę,
nie wiedząc co tak naprawdę czuję,jak pragnę tej fasolki i jak o niej marzę .
Nikomu nie życzę tak długich starań i ciągłego zamartwiania się o to co jest nie tak,bo to
jest coś strasznego.Często zadaję sobie pytanie ,,Dlaczego to ja?,dlaczego akurat mi się to przytrafiło'',wiem jedno,że nic nie dzieje się od tak,to wszystko bardzo zmieniło moje podejście do tej sytuacji bo zawsze myślałam,że zajście w ciąże to coś bardzo prostego pstryk i jest,niestety nie u każdego tak szystko szybko się dzieje.Jestem bardzo wdzięczna swojemu ukochanemu mężowi za ciągłą cierpliość ,podtrzymywanie mnie na duchu i słowa otuchy,które naprawdę dają mi dużo siły i nadziei.
Wiem jedno że kiedyś w końcu słoneczko wyjdzie i dla NAS Mam nadzieję,że
obędzie się bez laparoskopi i w końcu się uda,bo to jest jedne jedyne marzenie
którego wraz z mężem pragniemy z całego serca
Wszystkim starającym się parom życzę upragnionego maleństwa
to pytanie "dlaczego ja?" jest najgorszym pytaniem na świecie...razem z męzem staraliśmy się o dzidziusia 10 miesięcy( dla mnie były to najdłuższe 10 miesięcy w życiu). Podziwiam Was moje drogie że tak długo wytrzymujecie psychicznie, brak dwóch kresek na teście ciążowym. Choć ja tylko (albo aż!) 10 miesięcy się o nie starałam byłam u kresu wytrzymałości psychicznej, nie mogłam znieść tego jak u mnie w pracy co chwile okazywało się ze któraś z kobiet jest w ciąży, czułam wtedy taką ogromną złość i zazdrość w sobie której nie mogłam opanować, do tego podświadomość mi mówiła że jestem beznadziejna, że nawet tego nie potrafie, nie potrafie zajść w ciązę. chyba popadłam w depresje, chociaż nie wiem nie byłam u lekarza (przecież by mnie w domu wyśmiali....), roztyłam się, bo ciągle myślałam że jestem w ciąży, że mam zachcianki, że muszę odpoczywać, żeby nie poronić,.... a tu ciągle tylko jedna kreska na teście...pojechałam do lekarza, stwierdził że wszystko wporządku, ale dla pewności miałam robić testy owulacyjne, i jak w rok nie zajdę w ciąze to przyjechać do niego i zacznie mnie mnie leczyć na bezpłodność... miałam straszny okres w pracy, byłam okropnie nią zmęczona, i traciłam wiarę że mogę zajść w ciąże i właśnie wtedy w nią zaszłam:) dzień w którym pojawiły się dwie kreseczki by jednym z najszczęśliwszych dni w życiu (zaraz po narodzinach mojego synusia) :D
- Zarejestrowany: 17.01.2010, 18:30
- Posty: 3823
Z moją psychiką wszystko jest ok.teraz już mam inne podejście do tego wszystkiego,bo wiem że nic nie dzieje się od tak sobie.Lekarz prowadzący mnie powiedział mi jedno ,,dziecko będzie na pewno'' i w to wierzę Najważniejsze jest to aby się nie załamywać być dobrej myśli,choć i tak jestem przygotowana naet na najgorsze.
- Zarejestrowany: 19.02.2010, 07:15
- Posty: 91
https://www.familie.pl/artykul/Nauczka-kara,5553,1.html - nasza historia
- Zarejestrowany: 15.01.2013, 09:57
- Posty: 25
Współczuję tym, którzy musieli się tyle namęczyć po drodze do swojego szczęścia. Najważniejsze, że w końcu sie uadło. Myślę, że zawsze trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że będzie dobrze.
Mi poszło gładko, 1 cykl
- Zarejestrowany: 13.06.2012, 11:21
- Posty: 29
czesc wszystkim staraczką ,ja i mój malżonek o nasze maleństwo walczymy 16 miesięcy... . TYLE TO JUZ CZASU az trudno w to uwiezyc.Pochodze z duzej rodziny , moja mama urodzila nas az dziewięciu,mam moje siostry mają juz dzieci . Na początku myślalam ze nie potrafimy się wzajemnie zgrac zmoimi dniami plodnymi.Ale zbiegiem czsu to wszystko sprawilo ze moja samo ocena stala sie bardzo niska ,stwierdzilam ze ,jestem kobietą ktorej nie jest dane być matka . . . z miesiąca na miesiąc oczekiwanie na @ stałą sie męczarnią,stalam sie nerwowa w stosunku do meżą, Zdażaja sie dni kiedy mam doła . Zmienilam lekarz gdyż traktowal mnie nie zbyt poważnie ,ciągle powtarzal ze jestem mloda ze mamy jeszcze tyle czasu. Wraz ze zblizającym sie nowym rokiem postanowilismy wspolnie dzielac w tym kierunku,lecz ja nie chcialam czekac ,do pana G. umowilam sie juz w grudniu.dzis mam porobione podstawowe badania ,bania hormonow,monitoring owulacji,badanie nasienia.Wszystkie badania wyszly dobrze ,lekarz powiedzial ze nie ma powodów do niepokoju i ze szukamy dalej przyczyny naszych nie powodzen.16 stycznia mialam znalesc sie na oddziale na badanie droznosci jajowodów(hsg),lecz z przyczyn technicznych moje badanie sie nie odbylo gdyz aparat do badania zepsol sie. teraz termin mam na 30 stycznia. przed badaniem nie czuje strachu ,wiem ze dla dwóch kreseczek jestem gotowa zrobić wszystko , ścierpieć wszystko byle tylko zobaczyc te upragnione dwie kreski . . . nie wiem czy to dobrze ale czuje w sobie dziwny spokój ,wierze ze pod moim sercem pojawi sie zycie, mam głębokom nadzieje że tak właśnie bedzie, choc czasami przychodzą chwile zalamki . . wszystkim kobietom pragnącym bycia matkami życzę wielkiej wia ry w przyszłosc w lepsze jutro ,jak nie teraz to pużniej .Dzienkuje ze istnieją takie portale , gdyz nasi meżowie nie zawsze potrafią zrozumiec NAS kobiet ..Pozdrowienia dla wszystkich.